Czy Meksyk jest drogi? Kosztorys naszej 2-miesięcznej podróży
Spędziliśmy 70 cudownych dni w Meksyku, podróżując z Mexico City na Jukatan (i z powrotem!). To przeżycie warte było każdego pesos czy złotówki, jednak nasz budżet z gumy nie był i dlatego staraliśmy się szukać oszczędności na wszystkich rzeczach, które nie odbierają przyjemności z podróży. Szybko okazało się, że wydajemy mniej niż zakładany wcześniej limit dzienny i dzięki temu mogliśmy pozwolić sobie na wydłużenie wyjazdu. I to pomimo że nie odmawialiśmy sobie zbyt wiele – nie rezygnowaliśmy z nowych doznań kulinarnych czy atrakcji. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że nasz wyjazd nie był zupełnie budżetowy – nie nastawialiśmy się na autostop, couchsurfing czy workaway.
W poście znajdują się linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeżeli zakupisz wycieczkę, lot lub nocleg z mojego polecenia, otrzymam za to niewielką prowizję. Ty nie dopłacasz ani grosza. Dziękuję za wsparcie, dzięki Tobie jestem w stanie opłacić bloga!
Spis Treści
Więc ile kosztował cały nasz wyjazd na 70 dni?
18 320zł / 2 osoby
Bez biletów lotniczych wyjazd kosztował nas:
12 675zł / 2 osoby
Ta kwota może z pozoru wydać się zawrotna, wiem. Jednak wystarczy podzielić ją na dni czy tygodnie i koszt wyjazdu do Meksyku okaże się niższy niż standardowego urlopu nad Bałtykiem. Dziennie wydawaliśmy bowiem średnio:
90,5 zł/osoba
Teraz prawdopodobnie zbierze się część osób stwierdzająca „jeju, ja bym to zrobiła za połowę” oraz druga część – „rany, jak tam taniutko”. Dla obu stron przygotowałam szczegółowe podsumowanie naszego wyjazdu, które objaśni wszystkie wydatki, które ponieśliśmy (opłacało się wypełniać tego travelspenda przez cały czas!).
Uwielbiam czytać podobne podsumowania. Nie ukrywajmy, pieniądze interesują wszystkich. A już szczególnie osoby, które starają się uzbierać fundusze na swój wymarzony wyjazd. Postaramy się więc w możliwie najdokładniejszy sposób nakreślić, jak to wyglądało w naszym przypadku. Oraz na czym moglibyśmy zaoszczędzić, gdybyśmy wybrali się w taką wyprawę ponownie.
Standardowo każdy budżet dzieli się na kategorie główne: loty, wyżywienie, noclegi, transport oraz wszystkie mistyczne „inne”, na których zwykle można zaoszczędzić najwięcej.
Loty
2822zł /osoba
Lecieliśmy z Warszawy linią Turkish Airlines, z przesiadką w Istambule. Dzięki temu byliśmy zwolnieni z testów covidowych (Turcja nie wymaga ich podczas tranzytu). Skorzystaliśmy z promocji i zapłaciliśmy 4950zł za dwie osoby w dwie strony.
Podczas wyjazdu okazało się jednak, że jakoś ciężko nam było ten Meksyk opuścić i postanowiliśmy przebookować bilet na dalszy termin. Musieliśmy dopłacić różnicę w cenie, która wyniosła za naszą dwójkę 695zł. Wciąż nie była to jednak nagorsza cena!
Na pewno da się polecieć taniej, chociażby linią TAP Portugal – bilety na nasz termin widzieliśmy za 1800zł. Nie mogliśmy nią polecieć, ponieważ Portugalia wymagała w tym czasie testów PCR, które mogły wyjść fałszywie dodatnie z uwagi na krótki upływ czasu od zachorowania na Covid.
Wyżywienie
ok. 30zł dziennie/osoba
Meksyk słynie z oryginalnego jedzenia, które znane jest na całym świecie. Wiele z tradycyjnych potraw serwowanych jest na ulicy, dzięki czemu niewielkim kosztem możemy spróbować kolorowych tacosów ze standów, gorącej kukurydzy z majonezem czy tort (tym razem nie chodzi jednak o słodkości, a nazwyklejsze w świecie kanapki – obecne na każdym rogu). Popijemy je słodką wodą owocową lub napojem Tepache, nalewanymi chochelką z gigantycznych baniaków.
Oczywiście obecne są również liczne comedory, gdzie na plastikowym talerzyku dostaniemy jajeczne śniadanie, quesadille z ciągnącym serem i ciasto limonkowe na deser. I to wszystko w dość niskiej cenie, która bardzo rzadko przebija 20zł za obiad z napojem.
Mniej odważni (lub bardziej dbający o swoje brzuchy) bez większego problemu znajdą droższe restauracje, nastawione bardziej na bogatszych turystów. W nich możemy się poczuć jak na Europejskim zachodzie, również po przeczytaniu cen w menu.
Jak wyglądało nasze menu?
Nasza głowna oszczędność polegała na omijaniu tych ostatnich. Jedliśmy w dużej mierze w comedorach. Często wybieraliśmy je zamiast taco-standów ze względów logistycznych – chcieliśmy jeść obiad w jednym miejscu, a niestety ciężko jest zjeść na ulicy wegetariański posiłek. Chyba, że komuś nie przeszkadza widok kawałków mięsa, smażonych na grillu razem z wege tacosami.
Dużą część kwoty stanowią zakupy w sklepach. Raczej rzadko jedliśmy chipsy czy słodycze, jednak robiliśmy takie przekąskowe zapasy na każdą dłuższą podróż busem. W miejscach typowo turystycznych, gdzie ceny były niekiedy wyższe o 2-3 razy, gotowaliśmy w kuchniach hostelowych – naleśniki, tacosy, guacamole, pizze na podpłomyku, jajecznice czy po prostu płatki z mlekiem. W pozostałych miastach często robiliśmy też kanapki czy jajka na śniadanie, a na kolacje piliśmy owocowe koktajle. Sklep ratował nas także, gdy na dużym głodzie wychodziliśmy z kolejnych knajpek, które nie były w stanie przygotować żadnego wege posiłku. Ceny w marketach są porównywalne do tych w Polsce – są produkty tańsze i droższe, warto sięgać po lokalne produkty.
Na przyjemności kulinarne zawsze pesos się znajdą
W budżecie sklepowym jest także woda do picia, która jednak bardzo często była dostępna za darmo w noclegowniach. Zdarzało nam się również pić napoje gazowane, a także niezliczone ilości agua fresca ze stoisk. Śmiało mogę powiedzieć, że sama to owocowa woda to minimum 350zł (pomijając napoje podczas posiłków, które braliśmy prawie zawsze!).
Nie odmawialiśmy sobie jednak praktycznie niczego. Wypiliśmy kilka drinków, czasem dobraliśmy deser do obiadku, próbowaliśmy wielu nowych potraw, kupowaliśmy sporo owoców. W Puerto Kamil najadł się krewetek, a ja zjadłam w kilku fancy wege knajpach po drodze. Popijąc wszystko frappe o smaku oreo czy zielonym koktajlem.
Na jednym campingu zdarzyło nam się śniadanie wliczone w cenę, więc za darmo zjedliśmy tosty z dżemem. W przypadku droższych hosteli bardzo często cena noclegu zawiera śniadanie kontynentalne (my jednak te droższe omijaliśmy, o tym za chwilę).
Czy da się taniej?
Myślę, że nasz budżet był więc bardzo uśredniony. Zjedliśmy wiele bardzo smacznych rzeczy, jednak sanepid kilka razy mógłby sie przeżegnać na widok naszych talerzy. Moim zdaniem, odmawiając sobie piwa do posiłku i korzystając częściej ze streetfoodu, spokojnie można byłoby zmniejszyć koszty do 25 czy nawet 20 zł na osobę. Gdybyśmy chcieli jeść tańsze opcje w ładniejszych restauracjach to 2 posiłki dziennie i śniadanie w hotelu spokojnie zmieściłyby się w 75zł za osobę.
Noclegi
ok. 24,5zł dzień/ osoba
W tej kategorii oszczędzaliśmy dość sporo, czasami godząc się na gorsze warunki. Nie jesteśmy zbyt wymagający w stosunku do hostelu, nasze warunki są w zasadzie 4 – darmowe wifi, czysta toaleta, ocena min. 7 na bookingu i w miarę bliska odległość do centrum (lub tani dojazd komunikacją publiczną). Sortowaliśmy więc obiekty na Bookingu od najtańszego i sprawdzaliśmy czy spełniają nasze wszystkie kryteria. Zazwyczaj wybieraliśmy 2 lub 3 opcję od góry. Z programem genius często otrzymywaliśmy ok. 15% zniżki. Spaliśmy w hostelach, hotelach 3-gwiazdkowych, na campingach, w cabanie, pensjonatach oraz w busach nocnych.
Dwa razy zarezerowaliśmy nocleg na miejscu. Raz w El Panchan, gdzie rezerwacje przez internet są dziwnie drogie w stosunku do oferty na miejscu. Za drugim razem w Puerto Escondido, ponieważ znajduje się tam wiele hosteli w lepszej cenie niż na Bookingu.
Słyszeliśmy, że warto korzystać z hostels.com oraz AirBnb. Z naszego doświadczenia wynika, że owszem – te portale mogą się sprawdzić. Jednak tylko w przypadku droższych noclegów. Gdy szukaliśmy najtańszych opcji to za każdym razem Booking wychodził najtaniej. Gdybyśmy woleli spać w lepszych warunkach, szukali mieszkania z basenem czy widokiem na morze to pewnie wybralibyśmy AirBnb.
A jak wyglądają hostele w Meksyku?
Standard noclegów w Meksyku jest naszym zdaniem dobry. Pomimo niskiej ceny nie spaliśmy w ruderach z brudną łazienką. Oczywiście bywały pokoje, które wymagały remontu. Jednak pościel była czysta, a na łożku czekały na nas ręczniki oraz mydło (raz nawet czekoladki!). Zdarzyły nam się czasem karaluchy pod prysznicem (niestety nie dorzucały się do opłaty za pokój), ale były one również problemem w sklepach czy na ulicach. Kuchnie hostelowe były wyposażone bardzo różnie, dlatego warto sprawdzić ilość widelców czy patelni przez zrobieniem kilkudniowych zakupów (my mamy nauczkę. Raz jedliśmy płatki z garnka, na zmianę jedną łyżką). Kilkukrotnie zdarzył nam się również standard 3-gwiadkowego hotelu w Polsce.
Oczywiście cena noclegu zależy w dużej mierze od miejscowości. Najtaniej było w Chiapas (paradoksalnie poza El Panchan, które miało być najtańsze), najdrożej na wyspie Holbox (tutaj mieliśmy najdroższy nocleg, w namiocie. W dodatku jedyny bez ciepłej wody). Na Jukatanie jest generalnie drożej niż w Mexico City, Oaxace czy Chiapas.
Nasz najtańszy nocleg na trasie kosztował 0 zł – bus nocny 🙂 Spędziliśmy w ten sposób 8 nocy, dlatego faktyczna cena za dzień wyszła trochę zaniżona.
Za normalne łóżko (albo materac) zapłaciliśmy najmniej ok. 20zł za osobę – w San Cristobal. Najdrożej wyszło na Holboxie – ok. 40zł za osobę.
Czy da się taniej?
Pewnie. W Meksyku dobrze działa Couchsurfing, praktycznie wszędzie było kilku dostępnych hostów. My tym razem nie korzystaliśmy, ale taka opcja jak najbardziej istnieje. Na niektórych campingach można było rozłożyć się w niższej cenie z własnym namiotem, czasami wynegocjować zniżkę przy chęci regularnego korzystania z lokalnej restauracji.
Transport
ok. 18,4zł dziennie/osoba
To również była bardzo duża część budżetu. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że nasza trasa wyniosła ok. 6500km. Początkowo mieliśmy wrócić z Cancun do Mexico City samolotem, jednak nasze plany mocno się zmieniły i całą trasę powrotną również przejechaliśmy busami nocnymi.
Jak poruszać się po Meksyku?
Na dłuższych trasach poruszaliśmy się głównie nocnymi busami. Wybieraliśmy linię OCC, ponieważ jest tańsza niż ADO i wciąż całkiem komfortowa (o ile mieliśmy wybór). Raz jechaliśmy autobusem AU, jednak nie ma on łazienki na pokładzie i zatrzymuje się w wielu miejscach na trasie, spowalniając przejazd. Bilety praktycznie zawsze kupowaliśmy wcześniej, aby skorzystać z promocji do 50%. Można zakupić je przez internet, dzięki czemu nie trzeba zjawiać się kasie biletowej kilka dni przez wyjazdem. Niektóre osoby mają problem z płatnością kartą na stronie ADO, nam płatność przechodziła wyłącznie na jednym telefonie – kartą Revolut z załadowanymi pesos. Czasami warto więc zmienić urządzenie, jeżeli wyskakuje błąd podczas płatności za bilety.
TIP: Zdarzało nam się, że system pokazywał zniżkę na wyłącznie jeden bilet. Kupowaliśmy go wtedy i zwlekaliśmy kilka godzin (a maksymalnie 2 dni) z kolejnym, dopóki również nie został przeceniony.
Na Jukatanie jeździliśmy też autobusami Oriente. Warto wyrobić w okienku biletowym kartę na przejazdy, wtedy każdy z nich będzie kilka procent tańszy.
Na krótszych trasach wybieraliśmy colectivos, czyli lokalne busiki. Natomiast w Mexico City jeździliśmy wyłącznie tanim metrem. Do niektórych atrakcji turystycznych dojechaliśmy małymi busami turystycznymi, które były delikatnie droższe niż colectivos.
W cenę wliczone są także dwie przeprawy promami na Holbox oraz Cozumel – w sumie wyniosły one 350zł. Trochę nas te koszty zabolały, niestety nie znaleźliśmy opcji tańszego dostania się na wyspy.
Tylko komunikacja zbiorowa?
Nie wypożyczaliśmy samochodu w żadnym z miejsc, skuterem poruszaliśmy się jedynie przez jeden dzień na Cozumelu – wynajem kosztował nas 500 pesos (93zł), natomiast benzyna 12zł.
Ani razu nie zdarzyło nam się też jechać Uberem, Taxi lub BlaBla. Nie czuliśmy potrzeby, ponieważ colectivos są tańsze i jeźdzą na wielu popularnych trasach. Bardzo dużo przeszliśmy też na nogach. Staraliśmy się robić dziennie przynajmniej 20km spaceru, dlatego do bliższych atrakcji turystycznych (na przykład cenot w Tulum) dochodziliśmy na nogach.
Czy da się taniej?
Wiemy, że sporo osób stopuje w Meksyku. Nie był to dla nas ultra budżetowy wyjazd, a kierunek nie jest znany jako najbezpieczniejszy (nasze odczucia po powrocie są oczywiście zupełnie inne, odczarujemy Meksyk w innym poście. Jednak suche statystyki niestety istnieją i działają zabójczo na takie metody transportu), dlatego odpuściliśmy. Kilkukrotnie kierowcy sami wykazywali chęć podwózki, więc łapanie nie powinno być trudne.
Atrakcje oraz aktywności
ok. 1220zł / 2 osoby
W tej kategorii wydaliśmy mniej niż początkowo mieliśmy zamiar, nie zaliczyliśmy jednak wszystkich popularnych atrakcji Meksyku. Odwiedziliśmy 5 stref archeologicznych, 4 cenoty, 2 wodospady, jaskinię, ekopark, muzeum, kościół w Chamuli oraz 3 razy odbyliśmy rejsy łódką – na bioluminoscencję, Kanion oraz flamingi (których w zasadzie nie było). Na pewno dało się w tym czasie zrobić więcej, ale my skupialiśmy się w największej mierze na klimacie kraju i woleliśmy odwiedzać targi bardziej niż muzea. Jednocześnie był to dużo tańszy sposób na podróżowanie – koszt odwiedzenia targu sprowadza się w końcu do kilku pesos na mango czy truskawki.
Najdroższą atrakcją była strefa archeologiczna w Chichen Itza – 533 pesos (ok. 100zł). Większość wejściówek na Ruiny kosztuje 80 pesos (ok. 15zł) (+ ewentualna dopłata za gopro – zazwyczaj 50 pesos (ok. 10zł), jednak niekiedy trzeba również uiścić opłatę za wejście na teren Parku narodowego, w którym się znajdują. Przykładowo w Palenque było to 90 pesos (ok. 17zł).
Cenoty (szczególnie w pobliżu Tulum) są bardzo drogie i niestety cena za wejście rośnie z miesiąca na miesiąc, dlatego odpuściliśmy większość z nich. Stwierdziliśmy, że skoro bilet rok wcześniej kosztował 20zł to zdecydowanie nie opłaca się płacić 40zł w tym roku. Odwiedziliśmy więc jedynie kilka, najdroższa była Gran Cenote za 300 pesos (ok. 57 zł). Wiemy, że istnieje kilka darmowych (np. Cenote Alzea Dama), jednak dostęp do nich jest utrudniony i często nie wyświetlają się na mapach google.
W tej kategorii umieściliśmy także aktywności – czyli wynajem kajaka na cały dzień w Bacalar za 410 pesos (ok. 77zł) oraz zjazd tyrolką za 200 pesos (ok. 37zł) w El Chiflon.
Inne
Czyli wszystkie dodatkowe opłaty, prowizje i mikropłatności (to te mniej przyjemne rzeczy). Nie zawsze można dotrzeć do łazienki w hotelu, czasem fajnie się zważyć czy kupić niepotrzebną pierdółkę. Cóż, nie tylko jedzeniem i spaniem człowiek żyje. Tutaj znalazłyby się również łapówki, gdybyśmy musieli jakąś zapłacić (ale na szczęście nie musieliśmy).
Wszystkie ceny poniżej podajemy za dwie osoby.
Prowizje i opłaty za przewalutowanie
120zł
Na aktualny stan naszej wiedzy – wszystkie bankomaty w Meksyku pobierają prowizje od wypłat. Słyszeliśmy różne sposoby na ominięcie tego, kombinowanie z różnymi kartami i językami. W naszym wypadku nic nie działało, dlatego kilka złotych nam uciekło przy okazji wypłacania gotówki.
Wybieraliśmy bankomaty Santander oraz ATM, ponieważ tam opłata była najniższa – ok. 30-35 pesos (6-7zł). Niektóre firmy pobierają nawet 30zł, dlatego warto włożyć kartę do kilku i porównać wysokość prowizji.
Musimy jednak wspomnieć, że wypłacaliśmy gotówkę dość rzadko, w większych ilościach – w sumie 6 razy podczas wyjazdu. Nie jest to wyjście dla tych, który boją się mieć przy sobie dużo pieniędzy. My woleliśmy zaoszczędzić na prowizjach (wyniosły nas one 43 zł)
Drugą częścią tej kategorii jest prowizja za przewalutowanie. Oczywiście tutaj wszystko zależy od tego w jakim banku (lub parabanku) macie kartę walutową. My korzystamy z karty Revolut i mamy darmowy plan, dlatego możemy wypłacić miesięcznie maksymalnie 800zł bez dodatkowych opłat. Cała nadwyżka kosztuje nas dodatkowe 2%, stąd wyjazd wyniósł nas dodatkowe 77zł. Mimo wszystko uważam, ze Revo bardzo się opłaca i nawet z tą prowizją jest bezkonkurencyjne (płatności kartą nie są obciążone żadną opłatą za przewalutowanie)
Gdyby ktoś jeszcze, jakimś cudem, nie miał swojego konta w Revolut (a chciałby) to będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzysta z tego linka do rejestracji. Po 3 pierwszych transakcjach, oboje dostaniemy 30zł.
Napiwki
140zł
W Meksyku napiwki zazwyczaj nie są wliczone w cenę (poza kilkoma miejscami na Jukatanie), dlatego warto jest coś dorzucić do rachunku. My zostawialiśmy zazwyczaj 10% w comedorach, podejście mieliśmy podobne do tego w Polsce – jeżeli kelner nie zapadł nam w pamięci to tipa odpuszaliśmy.
Pamiątki
417zł
To jest chyba najbardziej płynna część budżetu, każdy ma swoje podejście do zakupu pamiątek. My lubimy zostawić w obcym kraju kawałek serduszka i w zamian przywieźć rzecz, która będzie nam się z nim kojarzyła. W przypadku Meksyku padło na hamaki, które najtańsze nie są (dwa za 139zł). Dodatkowo kilka drobiazgów dla bliskich osób oraz moja ulubiona część – lokalne półprodukty spożywcze, z których można przygotować w Polsce tradycyjne danie dla najbliższych. My zakupiliśmy mieszankę do sosu mole, tortille kukurydziane, czekoladę z Oaxaca oraz suszony hibiskus.
Dodatkowe zakupy i inne rzeczy konieczne
ok. 298zł
Dobra, chyba jednak ta część budżetu jest bardziej płynna. W tej kategorii lądują wszystkie rzeczy zapomniane przez nas z Polski (my na przykład nie wzięliśmy szczotki, chociaż mamusia przed wyjściem przypominała, ups), dodatkowy adapter do gniazdka, uzupełnienia kosmetyków, klapki (bo jedna para na takie twarde chodniki raczej nie wystarczy) oraz niepotrzebne umilacze, zakupione bez planu – czyli kapelusz, bransoletki, opaski do włosów, maseczki. Oraz maska do snorklingu (myśleliśmy, że nie będzie potrzebna. Będzie!)
Dodałam tutaj także kilkukrotne sprawdzenie wagi w sklepie (trzeba kontrolować poziom tacosów w brzuszkach), spraye na komary oraz wizytę u fryzjera – ta ostatnia w cenie 30 pesos (5,8zł).
Zdrowie
ok. 107 zł
Oczywiście mamy ubezpieczenie, żeby nikt nie miał wątpliwości (mam nadzieję, że są tu same rozsądne osoby, które zawsze wyjeżdzają z nim). Jednak czasami jest tak, że dla kilku złotych nie opłaca się ruszać całej spirali zwrotu i dlatego my postanowiliśmy odpuścić. Takie odpuszczenie kosztowało nas ok. 90zł, reszta kosztów to tabletki na biegunkę oraz paracetamol (podstawowe leki są w Meksyku w podobnych cenach do Polskich).
Mamy jednak nadzieję, że akurat te koszty będziecie mogli w swoich kosztorysach odpuścić. Życzymy Wam mniej niż 0 w tej kategorii!
Internet
134 zł
Dla nas rzecz obowiązkowa do przeglądania map google, chociaż przy końcówce wyjazdu odpuściliśmy już kolejny pakiet z internetem. Zakupiliśmy w sumie 2 karty oraz 3 doładowania po 3GB w sieci Telcel. Dodajmy jednak, że my jesteśmy w tej materii dość oszczędni. Fejsbuki oraz instagramy musiały więc poczekać na wieczór i hotelowe wi-fi.
Właśnie, jest tutaj też kilka złotych wydanych na wi-fi w restauracji, ponieważ nie mieliśmy go podczas noclegu w El Panchan.
Pranie
45 zł
To jest jedna z tych kategorii, które spokojnie można pominąć. My jesteśmy jednak zbyt leniwe kluchy na pranie w zlewie, gdy w okolicy uśmiechają się do nas Panie z tanich pralni. Kilogram kosztuje, w zależności od miejsca oraz miasta, od 8 do 20 pesos (1,5-3,8zł). Często minimalna kwota do zapłaty to równowartość 3kg ubrań, dlatego warto trochę poczekać z praniem.
Toaleta
32zł
Z dostępnością publicznych WC nie ma żadnego problemu, są one praktycznie w każdym mieście – oznaczone na mapach jako „Sanitarios”. Standardowa cena to 5-6 pesos (ok. 1zł). W miejscach typowo turystycznych, jak plaże, podskakuje do 10 pesos (ok. 1,9zł).
TIP: Warto nosić ze sobą papier toaletowy, bo bardzo często albo jest płatny albo wcale go nie ma. W pozostałych przypadkach dostajemy wyznaczoną „porcję” w postaci określonej liczby listków, która nie zawsze starcza. Dlatego przydaje się własny zapas na czarną godzinę.
Dużo czy mało?
Jak widzicie, część z tych wydatków spokojnie można było skondensować. Licząc bardzo pobieżnie, minimum 15% było naszą fanaberią. Nie wybraliśmy najtańszego lotu, zjadła nas też opłata za przebookowanie. Czasami braliśmy o loda czy napój więcej niż potrzebowaliśmy. Natomiast pamiątki kupiliśmy droższe niż symboliczne.
Czy uważamy, że zapłaciliśmy dużo? Nie.
W naszym odczuciu Meksyk nie jest drogim krajem. Ceny często są niższe niż Polskie, a już kilkukrotnie niższe niż w krajach zachodu Europy. Fakt, jest tu drożej niż w Azji. Jednak według nas mniej niż 100zł za dzień bardzo intensywnych i pełnych przeżyć wakacji to zdecydowanie nie jest dużo. Ciekawi nas jednak wasze zdanie.
Jaki budżet przeznaczylibyście na wakacje w Meksyku? Uważacie, że wydaliśmy dużo czy mało?
* Wszystkie podane ceny były aktualne w dniach 05.05-13.07.2021.
Dotarłeś aż tutaj? Jest nam bardzo miło! Mogłabym jeszcze poprosić o obserwację na Instagramie? Dziękujemy!
Planujesz kolejny wyjazd? Jeżeli wpis okazał się przydatny i chciałbyś nas wesprzeć, dokonaj zakupu przez nasze linki afiliacyjne. Nie zapłacisz ani grosza więcej, a my otrzymamy niewielką prowizję.
Zarezerwuj hotel Booking | Kup bilet na transport 12Go |
Wyszukaj loty Kiwi | Zarezerwuj atrakcje GetYourGuide |
Dodaj komentarz