Guatapé – najbardziej kolorowe miasteczko w Kolumbii i Piedra del Peñol

Laguna de Guatape

Jeżeli ktoś nas spyta o najładniejsze miasteczko w Kolumbii, nie będziemy mieć żadnych wątpliwości. Guatapé może jest trochę turystyczne, odrobinę kiczowate i zbyt drogie jak na Kolumbijskie standardy. Jednak wykończone ze starannością, która bije po oczach. Czaruje kolorami, zachęca do spoglądania w kolejne wąskie uliczki w poszukiwaniu coraz ciekawszych płaskorzeźb na ścianach budynków. Jakby tego było mało, można tam wspiąć się na gigantyczny kamień Piedra del Peñol, pokonując 700 schodów. I ze szczytu rzucić okiem na kobaltowe jeziora, które są wizytówką tego kolonialnego miasteczka.

Wyruszamy na wycieczkę do Guatapé

Guatapé odwiedziliśmy z wycieczką, ponieważ po podliczeniu wszystkich kosztów, zrobieniu rachunku zysków i strat oraz oszacowaniu czasu potrzebnego nam na zwiedzenie kluczowych atrakcji, jawiło się to jako dużo lepsza opcja niż samodzielna organizacja wycieczki.

Kościół w Guatape
Kościół w Guatape

Ile kosztuje taka wycieczka?

Za całodniowy wyjazd, kilka przejazdów autokarem, przewodnika (niestety jedynie hiszpańsko-języcznego), wejście na kamień Piedra del Peñol, rejs, śniadanie oraz lunch zapłaciliśmy 85000 COP za osobę. Wycieczkę zakupiliśmy w Medellin, nie zastanawialiśmy się zbytnio nad wyborem konkretnego biura podróży. Na potykaczu zobaczyliśmy cenę i stwierdziliśmy, że to całkiem dobra oferta.

Co robiliśmy w Guatapé?

Laguna Guatape widziana z miasteczka El Penol
Laguna Guatape widziana z miasteczka El Penol

Spacer uliczkami Guatapé

Dlaczego właściwie nazwaliśmy Guatapé najbardziej kolorowym miasteczkiem Kolumbii? Pierwsze co rzuca się w oczy po przyjeździe, to ręcznie malowane płaskorzeźby na ścianach budynków. Możemy tutaj znaleźć przeróżne zwierzęta, sceny biblijne oraz narzędzia rolnicze. Jakby tego było mało, kolorowe są też balkony oraz drzwi każdego z mieszkań. Barwy nie zawsze do siebie pasują, ale idealnie kontrastują ze ścianami sąsiadów. Nad głowami powiewają pastelowe parasolki, a sklepy ozdobione są pluszowymi ozdobami. Do tego nad balkonami wiszą udekorowane doniczki z kwiatami. Jest pstrokato i oczopląsu można dostać od patrzenia na lewo i prawo, w całej tej ferii barw. Jednak właśnie to sprawia, że Guatapé jest tak popularnym celem jednodniowych wycieczek z Medellin. Takiej dawki endorfin z nadmiaru kolorów nie uświadczycie w zbyt wielu miejscach.

Spacerowaliśmy więc, obserwując mozaiki z uroczymi owieczkami oraz osłami, które wypełniały każdy skrawek miasteczka. Pojawiały się nie tylko na domkach, ale też schodach, fontannach oraz tuk-tukach. Zastanawialiśmy się, jak to się stało, że udało się tak zaczarować całą miejscowość.

Teorii na ten temat jest kilka, ale niestety żadna z nich nie została potwierdzona. Dlatego możemy jedynie snuć teorie, podziwiając te piękne zdobienia. Początkowo były one wykonywane przez mieszkańców, aktualnie zajmują się tym lokalni artyści. Dzięki temu całe miasteczko wykończone jest z identyczną starannością, niezależnie od talentu lokatorów.

Owieczki na ścianach Guatape
Owieczki na ścianach Guatape

Najpopularniejsza ulica w Guatapé – Calle del Recuerdo

Jest jednak jedna uliczka, która szczególnie się w Guatapé wyróżnia. Calle del Recuerdo, czyli ulica pamięci. Poświęcona jest głównie motywom biblijnym, jednak niech to Was nie zrazi. Freski są tutaj przepiękne, niekiedy pokrywają całe ściany budynków. Jak na główną ulicę przystało, znajduje się tutaj multum sklepików z pamiątkami oraz rękodziełem. Szczególnie warta uwagi jest biżuteria, której nie znaleźliśmy nigdzie indziej. Ręcznie malowane kolczyki nawiązywały do motywów obecnych w miasteczku, a kolorami dorównywały miejskim fontannom.

Poza sklepikami odwiedzić tutaj można również malutkie galerie sztuki z pracami lokalnych artystów. Wejście do każdej z nich jest za darmo, chociaż warto dorzucić kilka groszy do skrzynki na napiwki. Jeżeli macie trochę więcej miejsca w plecaku, to możecie też nabyć oryginalny obraz. Większość z nich utrzymana była w ciekawym, nieco hippisowskim stylu.

Główny rynek w Guatapé

Spacer kończymy na głównym rynku, czyli Kolumbijskim Zocalo. Znajdują się tutaj popularne tęczowe schody, które pojawiają się na wielu pocztówkach z tego miejsca. Na chcących doświadczyć klimatu Kolumbijskich urlopowiczów, czekają liczne kawiarenki serwujące tinto oraz kraftowe lody. Nas skusiła budka z przepysznymi cynamonkami Zocarolls. Być może nie były to jedne z tańszych drożdżówek w Kolumbii, ale za to jedne z najlepszych, jakie kiedykolwiek jedliśmy (a próbowaliśmy już najpopularniejszych rollsów z Cinnabon!).

Jeżeli odwiedzicie to miejsce wieczorem, prawdopodobnie będziecie mieli okazję posłuchać muzyki na żywo. Gromadzą się tutaj uliczki grajkowie, którzy przygrywają regionalne melodie.

Rejs po Jeziorze i rezydencja Escobara

Wiem, wiem. Sprytnie unikałam tematu Pabla w poprzednich wpisach o Kolumbii. Bardzo się staram, aby było to ostatnie skojarzenie, które przychodzi do głowy w rozmyślaniach na temat tego kraju. Jednak tym razem się to nie uda, bo rejs, w który wyruszyliśmy, sprowadzał się praktycznie wyłącznie do zobaczenia jego rezydencji. Ile byśmy się nie nagadali o tym, jak gardzimy wycieczkami zarabiającymi na osobie PB, to sami się na takiej znaleźliśmy. Nie wiedzieliśmy jednak nic na temat rejsu, zanim nie trafiliśmy na łódkę.

Początek był całkiem przyjemny, umilił go nam w szczególności pokładowy muzyk. To tego dnia poznaliśmy popularną melodię, rodem z Polskich wesel, która będzie towarzyszyła nam jeszcze wielokrotnie podczas kolumbijskiej podróży.

Pan muzyk, sprytnie improwizując, zaśpiewał zwrotkę o każdej osobie znajdującej się na pokładzie. Przy naszej znajomości hiszpańskiego udało się zrozumieć mniej więcej 50%, nie odstawaliśmy przy tym od większości uczestników naszego międzynarodowego rejsu. Jednak zabawa była całkiem niezła, toteż muzyk odszedł z sowitymi tipami, a zasłyszana melodia nie chciała odejść z naszych głów.

Wpłynęliśmy na niebieskie wody, a przewodnik pokazywał nam wielkie wille, które stawiają tam najbogatsi mieszkańcy Kolumbii. Jedna z nich (La Manuela), najbardziej nadszarpnięta duchem czasu i aktualnie przypominająca opuszczone wesołe miasteczko, należała niegdyś właśnie do Pabla Escobara. Gdy przepływaliśmy obok, praktycznie wszyscy współpasażerowie wyciągnęli aparaty i zaczęli cykać foty tego potworka. Okazało się, że niektórzy przyjeżdżają do Guatape tylko po to, aby obejrzeć rezydencję. Przewodnik opowiedział nam, że zniszczenia powstały w wyniku splądrowania budynku po śmierci PB. Złodzieje mieli nadzieję na odnalezienie pieniędzy zamurowanych w ścianach, dlatego doszczętnie zniszczyli willę.

Piedra del Peñol – gigantyczny monolit niewiadomego pochodzenia

Piedra del Peñol to nic innego jak głaz, mający już 70 milionów lat. Znajduje się kilka kilometrów od centrum Guatapé. Swoją popularność zawdzięcza wyłącznie wielkości. Nie wiadomo jak się tam znalazł, ale władze miasteczka postanowiły to wykorzystać. Aktualnie na szczyt wielkiego kamienia prowadzą schody, którymi można dostać się na punkt widokowy. Można z niego oglądać kompleks jezior, które zostały sztucznie wylane specjalnie na tę okazję. Dziś są niemałą atrakcją, która stała się niejako symbolem Guatapé. Kobaltowe jeziora w intensywnie zielonej scenerii nierzadko mienią się na kolumbijskich pocztówkach. Jest to widok ładny, to prawda. Jednak takie cuda natury występują na Świecie naturalnie.

Nie jest to też wycieczka do każdego, bo 700 stromych schodków w upale to prawdziwa męczarnia.

Ciekawostka: Tak naprawdę Piedra del Peñol nie znajduje się w Guatapé, ale w miejscowości El Peñol. Oba miasteczka konkurowały ze sobą o władzę na monolitem, imiennik wygrał starcie.

Obiad w stylu Ticos

W cenie wycieczki mieliśmy również zapewniony lunch. Nauczeni doświadczeniem z poprzednich wycieczek, czekaliśmy na jakieś boxy z obiadem na wynos. Tymczasem dostaliśmy opłacone numerki, które mogliśmy wykorzystać na obiad w restauracji pod samą skałą. Usiedliśmy przy oknie, z którego rozpościerał się widok na jeziora. W zasadzie ładniejszy niż z góry, ale o tym za chwilę.

Lunch okazał się całkiem obfity, standardowo dostaliśmy wybór mięs. Kamil poszedł w kierunku kiełbasek, przez co całość przypominała typowe danie regionu — Bandeja Paisa. Zaskoczeniem natomiast była opcja wege, bo dostałam nie tylko jajka, ale również dodatkowe frytki.

Obiad w restauracji w Guatape
Obiad w restauracji w Guatape

Piedra del Peñol – podejście na gigantyczny kamień

Pedra el Penol
Pedra el Penol

Zadowoleni po sytym obiadku, skierowaliśmy się na górę. Była to opcja fakultatywna za dodatkowe 20.000 pesos, ale nie wyobrażamy sobie jej pominąć przy okazji pobytu w Guatapé. Chyba że w przypadku zupełnego braku tężyzny fizycznej lub niepełnosprawności. Niestety nie ma alternatywnej drogi na punkt widokowy, trwają dopiero prace nad wprowadzeniem kolejki kablowej. Jednak jest to raczej plan, a nie perspektywa najbliższych miesięcy.

Perspektywa 700 schodków podziałała nam na wyobraźnię i zastanawialiśmy się, czy naprawdę damy radę obrócić w niecałe 1,5 h. Dlatego szybkim krokiem posuwaliśmy się do przodu po malutkich stopniach. Co jakiś czas mijaliśmy motywujące znaki, które informowały nas, ile z nich mamy już za sobą.

Połowa drogi minęła nam bardzo szybko, sprawnie wymijaliśmy kolejne osoby, które odpoczywały, opierając się o chłodne mury. Potraktowaliśmy to jednak jak wyzwanie i staraliśmy się wejść na górę bez żadnej przerwy. Chociaż zadyszka nie odpuszczała.

Problem pojawił się, gdy dotarliśmy do części schodów, która jest współdzielona wraz z osobami schodzącymi w dół. Rozpoczął się festiwal przepychania i ocierania o ludzi w bardzo ciasnym korytarzyku. Na domiar złego, akurat teraz schodki musiały zrobić się bardziej strome, a przejście węższe. Nasze tempo spadło o kilkadziesiąt procent, a postanowienie o braku przerw musieliśmy porzucić. Jako że jesteśmy z tych trochę zbyt uprzejmych osób, co to puszczają wszystkich przodem. Staliśmy tam więc przyciśnięci do ściany i podbiegaliśmy, gdy tylko zwolniło się przejście.

W końcu udało nam się dotrzeć na górę, skąd rozpościerał się widok na tysiące malutkich wysepek obecnych na kobaltowym jeziorze.

Laguna Guatape
Laguna Guatape

Laguna de Guatapé

Mieliśmy do wyboru zostać na miejscu albo wspiąć się jeszcze kilka stopni w górę, na jeden z trzech tarasów widokowych. Minęliśmy liczne sklepiki z wodą w absurdalnej cenie, restaurację oraz kilka stoisk z pamiątkami. Weszliśmy na malutki taras, gdzie zgromadzili się chyba wszyscy turyści. Obejrzeliśmy z góry kompleks popularnych wysepek i zrobiliśmy kilka zdjęć, raz po raz wyjmując włosy z ust, smagani wiatrem.

Do miejsca z najpopularniejszym widokiem ustawiła się kolejka, więc odpuściliśmy sesję zdjęciową. Musiał nam wystarczyć widok z pozostałych części tarasu. Który, w zasadzie, nie różnił się dużo od tego na dole.

Laguna Guatape
Laguna Guatape

Chcąc zrobić jeszcze kilka ujęć z drona, skierowaliśmy się na dół. Droga powrotna nie była już tak męcząca, dlatego po niecałych 20 minutach byliśmy na miejscu. Pozostały czas spędziliśmy na parkingu, czekając na pozostałych członków wycieczki. Okazało się, że 1,5h to naprawdę wystarczający czas na odwiedzenie popularnego monolitu.

Guatapé na własną rękę

Pedra el Penol
Pedra el Penol

Zorganizowana wycieczka nie jest jedyną możliwością zobaczenia Guatapé i oczywiście możesz zrobić to na własną rękę, wyjeżdżając z Medellin. Jest to idealna opcja na jednodniowy wyjazd, ale jeżeli naprawdę chcesz doświadczyć tego kolonialnego miasteczka, możesz zostać tutaj na noc i posłuchać wieczornych koncertów na Zocalo.

Jak dojechać do Guatapé z Medellin?

Autobusy do Guatapé odjeżdżają regularnie z Terminal del Norte w Medellin (stanowisko numer 14). Bilet w jedną stronę kosztuje ok. 15.000 pesos, niezależnie od miejsca docelowego. Możesz wysiąść w centrum miasteczka lub od razu skierować się pod kamień (Piedra del Peñol). Przejazd trwa około 1,5-2h.

Gdy będziesz już na miejscu, pomiędzy monolitem a Guatapé możesz przemieścić się lokalnym busem, który kosztuje ok. 4.500 COP za 10-minutowy przejazd.

Tani nocleg w Guatapé

Jeżeli zdecydujesz się zostać na noc w Guatapé (co rekomendujemy!) możesz zatrzymać się na przykład w dobrze ocenianym obiekcie Hospedaje Guatapé, gdzie cena za 2-osobowy pokój z łazienką wynosi jedynie 59zł.

Kolorowe uliczki Guatape
Kolorowe uliczki Guatape

Bądź na bieżąco z nowymi wpisami

Zaobserwuj nas na Instagramie

P.S. Przepraszamy za lichą jakość zdjęć w tym wpisie. Czasem jest tak, że nie wychodzi wszystko. W tym wypadku popsuł nam się focus w jednym telefonie, z drugiego straciliśmy wszystkie zdjęcia, a materiał z GoPro został skradziony. Bywa i tak, podróż to największa przygoda!

Możesz również polubić