Jak się spakować w podróż do Meksyku? + lista w PDF

Wybierasz się w podróż z plecakiem i zastanawiasz się, co zabrać do Meksyku?Chciałeś przyoszczędzić (nie tylko pieniądze, ale też ciężar na plecach) i stresujesz się ograniczonym miejscem w bagażu podręcznym? Oto nasza, całkowicie amatorska, lista rzeczy potrzebnych do przeżycia 2 miesięcy (lub tygodni) w tym cudownym kraju. Lista sprawdzi się na typową wycieczkę objazdową, bez zamiaru nocowania we własnych namiotach. Zawiera (prawie) wszystko, co jest potrzebne w podręcznym domu. Oraz informacje o tym, czego byśmy nie zabrali ze sobą następnym razem.

A jeżeli nie chce Wam się czytać mojego przydługiego, pieczołowicie spisanego tekstu z komentarzami na temat każdej pierdółki w naszych plecakach, to zapraszam na sam koniec wpisu – tam znajdzie się konkretna (i całkiem zgrabna graficznie – tak się tu pochwalę nieskromnie) lista wszystkich tych rzeczy, do pobrania w PDF i wydrukowania, a następnie odhaczania kolejnych pozycji, w razie potrzeby.

Ubrania

Niech Was nie przerazi niewielka ilość ubrań w tym spisie. Tak naprawdę na dłuższy wyjazd (czy to miesięczny, czy półroczny) nie potrzebujecie ich więcej niż na tydzień. I podziękujecie sobie za oszczędny wybór garderoby, gdy przyjdzie Wam nosić cały dobytek na plecach. W każdej chwili możecie też dokupić kilka rzeczy na licznych targach.

  • 6 koszulek (w tym też topy na ramiączka)
  • 6 par majtek/bokserek i skarpetek + 1 stanik dla damskiej części (ja zazwyczaj chodzę bez, jeżeli czujecie się lepiej w biustonoszu to lepiej wziąć kilka).
  • 2 pary krótkich spodenek (ja miałam dodatkowo cienkie, długie spodnie)
  • Długie spodnie/legginsy
  • Sukienka
  • Kostium/spodenki do pływania
  • Przewiewna koszula – oboje nie wzięliśmy i żałujemy, bo bardzo by się przydała do narzucenia na poprzenia słoneczne

Przyda się również bluza (klimatyzacja potrafi zamienić busa w lodówkę), chusta (jako kocyk do busa, pareo, ochrona przed słońcem czy ręcznik na plażę), okulary przeciwsłoneczne (z wysoką ochroną UV), czapka z daszkiem/kapelusz (aby się nie nabawić udaru), płaszcz lub kurtka przeciwdeszczowa (podczas pory deszczowej przyda się na pewno).

Buty

Jeżeli lubicie chodzić w sandałach i nie straszne Wam łączenie ich ze skarpetami w razie konieczności – to chyba najlepsze wyjście, zamiast adidasów. My wzięliśmy jednak kryte buty sportowe + klapki/japonki pod prysznic. Ja miałam dodatkowo ładniejsze sandały, ale totalnie się to nie sprawdziło i w zasadzie mogłoby ich nie być.

Wyposażenie

Absolutny must have to ręcznik szybkoschnący. Jeżeli jeszcze żałujecie 30zł na ten wynalazek z Decathlonu (czy Aliexpress, czy innego Allegro) to obiecuję, że to będą jedne z najlepiej wydanych pieniędzy na sprzęt turystyczny. Koniec z zapachem stęchlizny, wydobywającym się z plecaka po dniu spędzonym na plaży. Koniec z bolącymi plecami, które płaczą na myśl o dodatkowych kilogramach mokrego materiału do dźwigania. Koniec z rezerwowaniem kolejnych noclegów, ponieważ ręcznik nie zdążył wyschnąć przez noc. Koniec z wielkimi plecakami, ten malutki ręczniczek zmieści się w jednej dłoni. I koniec z tym moim namawianiem. Po prostu go kupcie, serio. Nie pożałujecie (i nie, to nie jest reklama*)

*Ale szukam pracy jakby ktoś coś.

Warto mieć swoją kłódkę, szczególnie w przypadku planowanych noclegów w dormitoriach (to dla solo podróżników). Może się zdarzyć tak, że szafka na rzeczy osobiste będzie dostępna, ale już kłódka do załatwienia we własnym zakresie.

Rzecz równie przydatna to sznurek – ratuje sytuację, gdy musimy coś przeprać na szybko. Co prawda w większych miejscowościach na każdym kroku mijamy pralnie, ale czasem lepiej zaoszczędzić wodę i pieniądze, piorąc w zlewie.

Zabraliśmy ze sobą również prześcieradło turystyczne, czyli taki lekki śpiwór dla dwóch osób. To bardzo fajne wyjście, jezeli mamy zamiar spać w miejscach o niepewnej czystości i boimy się o stan pościeli. Nasze łóżka były jednak prawie zawsze nieskazitelne, więc użyliśmy prześcieradła w zasadzie tylko raz – jak nas kołdra drapała i się baliśmy, że to pluskwy. Myślę, że standard zakwaterowania w Meksyku jest na tyle w porządku, że taki sprzęt nie będzie Wam potrzebny.

Latarka czołówka przyda się, jeżeli planujecie nocne spacery lub wycieczki po jaskiniach. Nam służyła też za doświetlenie w namiotach. W innym wypadku można odpuścić, niech te naładowane smartfony do czegoś się przydadzą.

Apteczka

Na mojej podstawowej liście leków do zabrania znalazło się 15 pozycji. Oczywiście w porę (w dzień wyjazdu oczywiście) się opamiętaliśmy i zabraliśmy wyłączenie 4 podstawowe blistry – coś przeciwbólowego, pastylki na ból gardła, coś na chorobę lokomocyjną i węgiel.

Myślę, że najbardziej konieczny okazał się aviomarin, który mam ochotę po rączkach całować (gdyby tylko tabletki miały ręce) za bycie nieocenionym kompanem podróży. Drogi w Meksyku są tak kręte, że człowiek może w najbardziej niespodziewanym momencie odzyskać swoją chorobę lokomocyjną, o której miał nadzieję zapomnieć już na zawsze po okresie dzieciństwa. Przez te 2 miesiące wyjadłam całe opakowanie 20 tabletek (no dobra, jedną gdzieś zgubiłam, jak to ja zazwyczaj), dozując bardzo oszczędnie.

Wszystko znajdziecie na miejscu

Jeżeli chodzi o wszystkie pozostałe tabletki – Meksyk to nie koniec świata. I przy okazji jest to kraj cenowo całkiem przystępny, z aptekami rozmieszczonymi gęściej niż sklepy spożywcze. Mieliśmy konieczność zakupienia leków na biegunkę (odpowiednika naszego stoperanu), leków przeciwbólowych oraz przeciwgorączkowych. Wszystko kosztowało mniej niż w Polsce, więc nie opłaca się ich zabierać z domu.

Zabraliśmy też taki długi plaster, ale bez nożyczek. Więc po dwóch sesjach kilkunastominutowego wygryzania zębami plastra, aby mieć kawałek do jednorazowego użycia, odpuściliśmy. Zakupiliśmy w sklepie standardowy zestaw plasterków wodoodpornych i według nas jest to dużo lepsze wyjście.

Jeżeli chodzi o elektrolity to są dostępne w każdym dużym markecie, większości mniejszych sklepików i części aptek. Dlatego też nie polecamy zabierać ich ze sobą, po co przeciążać plecy.

Sporo osób zabiera ze sobą tribiotic, ja nie jestem zwolenniczką używania antybiotyków, gdy nie są one absolutnie konieczne. Lepiej przemyć ranę chusteczką z alkoholem, w przypadku większego zadraśnięcia zawsze można wybrać się do lekarza urzędującego przy aptece – opatrzy ranę za ok. 7zł.

W kwestii bandaży uciskowych, opatrunków i całego pozostałego wyposażenia apteczki – pozostawiam to Wam. Jeżeli nie planujecie rozbijać się w dziczy, gdzie oprócz Was będą jedynie jaguary i inne motylki, to prawdopodobnie droga do apteki w kryzysowej sytuacji nie zajmie dłużej niż do hotelu. Jeżeli takie rzeczy zapewnią Wam większy komfort psychiczny – pakujcie i nie żałujcie miejsca.

Ja zabrałam też kilka plastrów na opryszczkę, bo lubi mi ona wyskakiwać ze stresu. I ostatecznie się przydały, chociaż walały się przez miesiąc po kosmetyczce.

Kosmetyki

Dla mnie jednym z największych plusów takich wyjazdów jest to, że mogę poczuć się wolna. Bez makijażu wymuszonego presją społeczną czy idealnie uczesanych włosów, które i tak po godzinie upału przyklejają się do spoconej twarzy. Wszyscy jesteście piękni i również nie potrzebujecie kolorówki, by wyglądać dobrze. Taki wyjazd jest idealną okazją, by to zrozumieć i pokochać siebie.

Jeżeli nie jesteście gotowi na taki odważny krok lub makijaż znacząco polepsza Wasze samopoczucie to dopiszcie we własnym zakresie kilka elementów do tej listy. Ja celowo je teraz pominę i przejdę do pielęgnacji. Która swoją drogą, też była w naszym wypadku ograniczona do minumum (nad tym jednak troszkę ubolewałam, bo odpuściłam koreańską pielęgnację twarzy na rzecz mydła w kostce).

Pielęgnacyjne (wystarczające) minimum:

  • Szampon w kostce – w domu nam się nie sprawdza, ale na wyjazdach jest nieoceniony. Schnie szybko, po użyciu zostawiamy na noc i rano chowamy do woreczka z ikei. Do takiej formy trzeba się przyzwyczaić, ponieważ pieni się dużo mniej. Jednak pewność, że po otworzeniu plecaka nie zastaniemy kosmetyczki zalanej szamponem, jest tego warta. Oczywiście wybieramy jak bardziej naturalny, najlepiej mineralny, aby nie szkodzić pięknej naturze. My zabraliśmy jedną kostkę, która wystarczyła nam na 2 miesiące używania (ja mam włosy do talii, Kamil krótkie – po uśrednieniu mamy takie średnie). W niektórych hostelach dostawaliśmy jednorazowe saszetki z szamponem, których używaliśmy, by oszczędzać naszą kostkę podróżniczkę.
  • Mydło w kostce – Sytuacja jak powyżej. Zabraliśmy 100ml żelu, ale skończył się tak szybko, że nie zdążyłam się z nim pożegnać (część zmasakrowała nam kosmetyczkę). Od tamtego czasu używaliśmy tych hostelowych mini-mydełek, które dostawaliśmy w niektórych noclegowniach. Jedno starczało nam na tydzień użytkowania w kombinacji ciało+ręce. I wróciliśmy do Polski z zapasem 6 zamkniętych sztuk. O, zapomniałam odliczyć ich w kosztach podróży.
  • Repelenty – ja wiem, że prawdopodobnie każdy poleci lokalne. Problem w tym, że wybór wcale nie jest aż taki duży, a preparaty z tak dużym DEETem jak ma Mugga są praktycznie nieosiągalne. Cenowo na miejscu wychodzą praktycznie tak samo, jak w Polsce, więc nasza rada: zabrać jedną Muggę ze sobą, w razie potrzeby dokupić coś lokalnego. A potrzeba prawdopodobnie będzie, bo w niektórych miejscach (Holbox, Bacalar, dworzec autobusowy w Puerto Escondido) komary tną niemiłosiernie. I nie można ich bagatelizować, bo te krwiożercze bestie przenoszą Dengę, która może nam popsuć całe wakacje.
  • Pasta do zębów, dezodorant – tutaj nawet nie mam o czym pisać. Wzięliśmy po jednej sztuce, resztę dokupywaliśmy na miejscu (dezodorant to nawet pierwszego dnia, bo kulka do aplikacji postanowiła mnie zaatakować i przy okazji uwolniła całą zawartość na podłogę).
  • Krem z filtrem 50 SPF – Na miejscu kupicie troszkę drożej. Jeżeli już bardzo nie chcecie zabierać z Polski to polecam zaopatrzyć się w miastach, które nie mają dostępu do wybrzeża – jest taniej. I ani myśleć o pomijaniu filtra! Słoneczko jest tutaj niemiłosierne, my przekonaliśmy się niejednokrotnie. Także polecamy smarować się często i gęsto, nawet jeżeli pogoda wydaje się niesprzyjająca opalaniu. My zużyliśmy na cały wyjazd koło 300ml.
  • Żel antybakteryjny – wiadomo, jest covid. Chociaż nam akurat jakoś szczególnie się nie przydał. WSZYSTKIE comedory, nawet te najtańsze, miały żele lub zlewy do mycia rąk na wyposażeniu. Ta sama sytuacja tyczy się marketów, aptek, bazarów i toalet publicznych. Jednak warto mieć na sytuacje kryzysowe.

Dodatkowe

Przyda się też szczotka do włosów (najlepiej poręczna – chociaż z zamiłowania do włosingu odradzam Tangle Tezzer), pilniczek lub cążki do paznokci, maszynki jednorazowe, szczoteczka do zębów oraz niezawodne i uniwersalne mokre chusteczki. My dość szybko zużyliśmy dwa spore opakowania, a potem ubolewaliśmy nad ich brakiem. Kto nigdy nie zaznał szybkiego prysznica mokrą chusteczką po cięzkiej nocy, niech pierwszy rzuci tacosem.

Artykuły okresowe – ja polecam kubeczek menstuacyjny, który w podróży sprawdza się świetnie (prawdopodobnie w samolocie dostaniecie taką 330ml buteleczkę z wodą. Można ją zatrzymać, uzupełnić w razie potrzeby i już macie ratunek w publicznej toalecie). Jeżeli używacie tamponów to warto zrobić zapas w Polsce, ponieważ tutejsze są zazwyczaj inne, z aplikatorami.

Sprzęt

Ciężko mówić o sprzęcie, ponieważ to sprawa bardzo indywidualna. Zależy od tego czy będziecie w podróży pracować, montować i kręcić vlogi, fotografować, nagrywać storisy na instagram, czy pisać bloga.

Co my tu mamy (a właściwie mieliśmy):

  • GoPro Hero 7 Black + zapasowa bateria, 3 karty pamięci (128GB ,64GB ,32GB. Pierwszy raz nagrywaliśmy w 4K, dlatego nie wiedzieliśmy ile potrzebujemy miejsca. Ostatecznie nam nie wystarczyło i ostatnie 2 tygodnie to 0 materiału. Polecamy zabrać więcej kart), bojka do wody, mini statyw, etui.
  • Lustrzanka + ładowarka. Nawet nie będę pisać jaką, bo swoje lata ma. Braliśmy ją ze sobą na wyjazdy zawsze i służyła dzielnie, ale niedawno wymieniliśmy telefony na nowsze i po porównaniu jakości zdjęć okazało się, że nasza staruszka musi iść na emeryturę. Toteż wyciągnęliśmy ją w Meksyku jakieś 4 razy, a całą resztę czasu targaliśmy ją w plecakach, by odbyła ostatnią wycieczkę.
  • 2 telefony – nie braliśmy zapasowych, wyłącznie nasze główne smartfony i dwie ładowarki. Pilnowaliśmy jak oczek w głowie, czasem zostawialiśmy jeden w hotelu. To nimi robiliśmy prawie wszystkie zdjęcia i nagrywaliśmy stories.
  • Laptop + ładowarka – wzięliśmy mojego małego lapka do pisania oraz oglądania seriali na Netflixie. Tak sobie myślę, że wolałabym te wszystkie pamiętnikowe relacje z podróży spisać na telefonie, zamiast dźwigać go przez całą drogę. Chociaż przydał się w 2 zupełnie deszczowe dni, kiedy nie byliśmy w stanie nawet wyjść z hotelu.
  • 2 pary słuchawek bezprzewodowych – w zasadzie to wystarczyłaby nam jedna. Jednak całkowicie bez nich mogłoby być ciężko na tych wszystkich nocnych trasach.
  • Powerbank – wzięliśmy dwa po 20k, całkowicie bez sensu. Tego jednego użyliśmy może kilka razy, jednak drugi czekał w pełni naładowany na swoją kolej i ciążył nam na plecach przez cały wyjazd, a teraz patrzy na mnie i wciąż świeci się wszystkimi kontrolkami.
  • Wtyczka uniwersalna – kupiliśmy przejściówkę na szybko przez wyjazdem i okazało się, że nie obsługuje ładowarki od laptopa. Poszliśmy do Walmartu i znaleźliśmy wtyczkę uniwersalną za 14zł. Deal życia, bo w Polsce podobne widzieliśmy za 100zł.
  • OneBlade – Kamil zabrał golarkę elektryczną, ponieważ wyskakuje mu uczulenie po jednorazówkach. W takiej sytuacji zabrania łanblejda nie żałujemy, ale wiadomo – jest to dodatkowy ciężar.
  • Złodziejka do kontaktu (nie wiem czy to w ogóle legalne, jakby co to mnie tutaj nie było) – numer jeden w kategorii najbardziej bezużyteczny przedmiot. Ultra nieporęczna, a nie została użyta ani razu. Pomijając, że nie pasowała do obu naszych przejściówek to w hostelach/hotelach mieliśmy zazwyczaj wystarczająco dużo kontaktów i zwyczajnie nie była potrzebna.

Co jeszcze zabrać do Meksyku? Dokumenty!

Paszport to oczywista oczywistość, ale przypominam o sprawdzeniu daty ważności (najlepiej teraz, tak przy okazji). Warto mieć też Xero w kilku kopiach – na wypadek zgubienia, kradzieży czy chęci wypożyczenia auta. W tym ostatnim przypadku przyda się też Prawo jazdy (międzynarodowe również, chociaż żadna z naszych konwencji nie jest ważna w Meksyku).

Kolejną ważną kwestią jest ubezpieczenie wraz z kopią (my mamy Euro26). Żadne szczepienia nie są obowiązkowe, by przyjechać do Meksyku, jednak jest kilka zalecanych. Warto mieć więc żółtą książeczkę, która potwierdzi odbycie przez nas szczepionek (swoją drogą, szczepienie na covid również można tam wpisać)

Nie zapomnijmy o najważniejszym – pieniądze. Najlepiej na dwóch kartach, Visa i Mastercard (używamy Revolut) oraz część w gotówce. Naszym zdaniem najlepiej zaopatrzyć się przed wyjazdem w dolary. Zastanawiasz się ile gotówki potrzebujesz na wyjazd? Sprawdź, ile wydaliśmy podczas naszej podróży.

W związku z ostatnimi komunikatami na stronie ministerstwa warto mieć wydrukowany bilet powrotny oraz potwierdzenie rezerwacji noclegów.

My zabraliśmy również wydrukowany plan wyjazdu, aby uniknąć problemów z uzyskaniem pieczątki na wjeździe do Meksyku (mieliśmy rezerwację wyłącznie jednego noclegu)

Inne

Wszystko to, czego z braku możliwości (lub wyobraźni) nie potrafiłam dopasować do poprzednich kategorii.

  • notes + długopis – ten pierwszy nie przydał nam się ani razu, ponieważ pamiętnik prowadziłam na laptopie. Jednak długopisy będą potrzebne chociażby do wypełnienia formularzy Covidowych w samolocie. Lub do wypełnienia pocztówek dla miłych osóbek, poznanych na trasie.
  • Pocztówki – mówiłam w poprzednim wpisie, że lubimy zostawić w obcym kraju część serduszka. Otóż lubimy też zostawiać rzeczy bardziej namacalne, a pocztówki z naszego miasta są pod tym względem idealne. Zajmują niewiele miejsca, ważą też niewiele, a można na nich napisać bardzo dużo miłych słów. Korzystajcie i zabierajcie, to super opcja.
  • Karty do gry – kochamy planszówki, a w domu pogrywamy dość często. Myśleliśmy, że zatęsknimy tak bardzo, że będziemy musieli pocieszać się kartami. Cóż, karty zmokły, poprzecierały się, a my je tylko ciągle przekładaliśmy z miejsca na miejsca, z plaży na plażę. Pudełka nie otworzyliśmy ani razu, ale może Wy będziecie dla swoich bardziej łaskawi.
  • Butelka z filtrem – to jest rzecz, której niestety nie zabraliśmy. I bardzo żałujemy, bo zrezygnowaliśmy z Dafi w ostatniej chwili, słysząc o tragicznej jakości wody w Meksyku. Ponoć taka filtrowana to się nawet do zębów nie nadaje. Zęby myliśmy więc niefiltrowaną kranówką i piliśmy wodę z baniaka, obecną praktycznie w każdym hostelu. Gdybyśmy mieli butelkę to nie zużylibyśmy tyle plastiku, kupując wodę w jednorazowych butelkach (aby mieć naczynko do uzupełnienia). I oszczędzilibyśmy trochę pesos, rzecz jasna.
  • Zatyczki do uszu – my nie potrzebujemy jakoś szczególnie, ale mogą się przydać w busie czy samolocie. Albo dormie, gdy sąsiad mocno chrapie (analogicznie – w hotelu, gdy sąsiad jest naszym partnerem)
  • Maska do snorklingu – my kupiliśmy na miejscu, bo zapomnieliśmy z domu. W wielu miejscach można podziwiać podwodne życie, dlatego jest to pozycja wręcz obowiązkowa.

Pakowanie

Nasze główne plecaki miały 50l oraz 30l (oba z Decathlonu) i ważyły w sumie ok. 18kg. Mieliśmy na nich pokrowce przeciwdeszczowe, które świetnie sprawdzają się również jako ochrona przeciwkradzieżowa i przeciwbłotna. Oprócz tego wzięliśmy dwa mniejsze plecaczki 10l, które podczas transportu nosiliśmy w środku tych większych, a podczas zwiedzania zabieraliśmy ze sobą. W drodze do Meksyku zmieściliśmy się wagowo i wielkościowo w bagaż podręczny. Później doszedł alkohol i pamiątki, więc musieliśmy nadać jeden plecak. Toteż warto mieć trochę zapasowego miejsca na takie niespodziewane (lub całkiem spodziewane) przyjemności.

Oprócz tego przydała się też nerka, w której trzymaliśmy portfel, telefon i dokumenty. Mieliśmy drugą, taką cielistą i niewidoczną, do schowania pod ubraniem. Jednak zrezygnowaliśmy z noszenia jej, bo wyciąganie pieniędzy z majtek zwracało na siebie więcej uwagi niż trzymanie ich w portfelu.

Czasami nosiliśmy też fake portfel z nieaktywną kartą do banku oraz kilkoma banknotami. Był na wierzchu, aby zainteresować nim ewentualnego złodzieja (na szczęście żadna przykra sytuacja nam się nie przytrafiła).

Wszystkie dokumenty trzymaliśmy w wodoodpornych saszetkach z Rossmanna. Mniejsze rzeczy, które mogłyby się zagubić lub zmoknąć, chowaliśmy do woreczków na żywność z Ikei (wzięliśmy też zapas na wszystkie nowozakupione pierdółki).


Odbierz PDF – Lista rzeczy do spakowania na podróż do Meksyku

Zapisz się do Newslettera, aby otrzymać plik PDF na maila. Nie martw się, możesz wypisać się w każdej chwili!

Jednak będzie nam bardzo miło, jeżeli postanowisz zostać z nami dłużej. Obiecujemy nie zaspamić skrzynki, przypomnimy tylko nieśmiale o swoim istnieniu raz w miesiącu :).

 

P.S. Z racji mojego zamiłowania do kolorów, dokument raczej nie jest zbyt ekonomiczny w wydruku – zalecam więc pamiętanie o opcji „czarno-białe”.


Co dodalibyście do tej listy?

Bądź na bieżąco z nowymi wpisami

Zaobserwuj nas na Instagramie

Możesz również polubić