...

Trekking Salkantay na własną rękę i bez namiotu – jak zorganizować?

Zastanawialiście się, czy można zorganizować wędrówkę do Machu Picchu na własną rękę i dosłownie „zdobyć Machu Picchu”, czyli dawną posiadłość Inków? Jeżeli tak, to znaleźliście się w idealnym miejscu. I w dodatku mamy dla Was bardzo dobrą wiadomość. Jedynym trekkingiem do Machu Picchu, którego nie możecie przejść bez przewodnika jest Inka Trail. I chociaż jest to niekwestionowanie najsłynniejszy sposób dotarcia do ruin, to istnieje również alternatywa dla bardziej niezależnych podróżników. I chociaż Trekking Salkantay wybierany jest najczęściej z powodu niewystarczających środków na przeżycie słynnej Inka Trail (lub odległych terminów zapisów) to wcale nie oznacza, że jest gorszy, czy mniej zachwycający widokowo. Jeżeli więc chcielibyście przeżyć przygodę życia i dotrzeć do Machu Picchu bez przewodnika i wydawania połowy wypłaty, Trekking Salkantay zdecydowanie jest opcją dla Was. A my pomożemy Wam go zorganizować.

W poście znajdują się linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeżeli zakupisz wycieczkę, lot lub nocleg z mojego polecenia, otrzymam za to niewielką prowizję. Ty nie dopłacasz ani grosza. Dziękuję za wsparcie, dzięki Tobie jestem w stanie opłacić bloga!

Trekking Salkantay w liczbach

  • 76 kilometrów wędrówki (lub trochę mniej, jeżeli zdecydujecie się rozpocząć od kolejnej miejscowości),
  • 10 godzin wędrówki dziennie (średnio),
  • 5 dni w podróży,
  • 4 noce pośród przepięknych widoków,
  • 4 pory roku (Co? O tym później),
  • 2 bolące nogi – od ud po stopy,
  • 1 wspaniała przygoda, którą będziecie się mogli pochwalić przed bliskimi (albo przed nami, w komentarzach!).

Przebieg trekkingu Salkantay – jak wyglądała trasa?

ośnieżone szczyty podczas trekkingu Salkantay
Ośnieżone szczyty podczas trekkingu Salkantay

Dzień 1: Mollepata – Soraypampa

Trekking Salkantay - dzień pierwszy
Trekking Salkantay – dzień pierwszy

Jak dostać się z Cuzco do Mollepata?

Do tej małej miejscowości Mollepata można dostać się mini-busikiem (colectivo) z Cusco. Lokalizację przystanku można bardzo łatwo znaleźć na dowolnej aplikacji z mapami, wystarczy wpisać frazę „Bus to Mollepata„. Jeśli jednak nie uda wam się znaleźć tego przystanku, to busy oczekują w okolicach stacji paliw Petroamerica przy Avenida Acropata. Gdy dotrzecie na miejsce, zobaczycie białe busiki oraz nawołujących do nich kierowców. Pierwszy odjazd jest około godziny 04:00, a każdy kolejny po uzbieraniu się wystarczającej ilości osób. Trasa trwa około 2 godzin. Na dzień pisania wpisu koszt przejazdu to 20 soli. W internecie widzieliśmy informację, że jest to cena jedynie dla turystów i faktyczny koszt to 15 soli. Jednak widzieliśmy, że lokalsi płacili identyczną kwotę do nas.

Jeżeli uda Wam się pojechać pierwszym busem (do czego zachęcamy), to koło godziny 6:00 powinniście dojechać na miejsce. Tutaj staniecie przed wyborem – zacząć wędrówkę w Mollepata i przejść całą trasę trekkingu (oraz, z braku czasu, zrezygnować z wizyty w Lagunie Humantay, bądź dojechać taksówką (80 soli) do miejscowości Challacancha i tego samego dnia odwiedzić Lagunę Humantay. Nie podpowiem wam, która opcja jest lepsza, ponieważ sami zrezygnowaliśmy z wizyty w Lagunie. Możemy jedynie zacytować słowa nstagramerki #lauramarie – „Ogrom turystów przeciskających się między sobą, a przecież Morskie Oko mamy w Polsce”.

Może śniadanie przed wędrówką?

Jeżeli również zaplanujecie śniadanie na dzień przyjazdu do Mollepata, może Was spotkać niemiła niespodzianka. W tej miejscowości cena śniadania zaczyna się od 25 soli. Jest też opcja sporo tańsza, bardziej lokalna – kanapka od starszej Pani, sprzedającej w pobliżu placu głównego (koszt około 2 sole, w zależności od wkładu – awokado, jajko, szynka lub ser). Ta opcja jest jednak bardziej ryzykowna, ponieważ w dniu Waszego przyjazdu może nie być w pobliżu żadnego sprzedawcy kanapek. Warto więc przygotować się wcześniej i zabrać prowiant ze sobą.

Wędrówki czas start!

Zaczynając z placu głównego, dzięki mapom offline, szybko znajdziecie odpowiednią drogę do rozpoczęcia trasy trekkingowej. Wystarczy wyznaczyć punkt końcowy jako miasto, gdzie planujecie spać danego dnia. W naszym wypadku była to miejscowość Soraypampa. Jeśli zaczniecie w tym miejscu, przed wami 19 km pieszej wędrówki. W zależności od kondycji, będzie to około 9-10 godzin spaceru. Trasa przez pierwsze 10 kilometrów prowadzi stale pod górę. Czasem z mniejszym, czasem z większym profilem, ale jednak pod górę. Gdy uda Wam się przetrwać tę cięższą część trasy, to zostanie wam jedynie 9km spacerku po równym terenie. Z widokiem na ośnieżone szczyty pięciotysięczników.

Mollepata znajduje się na wysokości około 2834m n.p.m., a Soraypampa – 3902 m n.p.m.

Profil wysokościowy tego dnia to około 1660 m w górę oraz 590 m w dół.

Nocleg w Soraypampa – ile to kosztuje?

W miejscowości Soraypampa do wyboru jest kilka miejsc, oferujących różnego typu noclegi. Od bardzo drogich i luksusowych, które kosztują 150$ za noc, po tanie łóżko w dormie za 25 soli.

W naszym wypadku wybór padł na pierwsze miejsce, gdzie były wolne miejsca, czyli Salkantay Eco Lodge. Spędziliśmy noc w 10-osobowym dormie. Nasz przypadek był jednak o tyle kłopotliwy, że zbyt późno rozpoczęliśmy trekking, z powodu poszukiwań taniego śniadania, a następnie osób do podzielenia kosztów taksówki (oczywiście bezskutecznie). I takim sposobem wystartowaliśmy o godzinie 08:00. Zdecydowanie polecamy Wam zacząć wędrówkę jak najwcześniej, abyście nie mieli problemu z brakiem wolnych miejsc noclegowych.

Nasze koszty tego dnia:

  • nocleg – 25 soli od osoby za łóżko w dormie,
  • kolacja w dniu przyjazdu – 15 soli od osoby,
  • śniadanie w dniu wymarszu – 15 soli od osoby.

Suma: 110 soli za dwie osoby.

Naszego miejsca noclegowego nie polecamy, ponieważ pod prysznicem nie było ciepłej wody oraz, pomimo 10 osób w jednym pokoju, noc okazała się bardzo zimna. Również jedzenie było dość niesmaczne, a porcje niewielkie.

Nie znaleźliśmy zbyt wielu polecanych miejsc noclegowych w tej miejscowości, jednak BananoMeridiano podobała się noc spędzona w El Refugio de Nacho. Nam niestety nie udało się znaleźć tego miejsca, ponieważ większość schronisk i guesthouse’ów nie jest oznaczona na żadnej mapie. Należy kierować się wyłącznie tabliczkami informacyjnymi, które zawieszone są na budynkach.

Dzień 2: Soraypampa – Chaullay

Trekking Salkantay - dzień drugi
Trekking Salkantay – dzień drugi

Prawdopodobnie najcięższy dzień z całej trasy (witaj zimo)

Zaraz po śniadaniu wyznaczamy na mapie offline kolejną wioskę, w której zamierzamy się zatrzymać na noc – Chaullay. Kolejne 19 kilometrów do przejścia. Według mapy ma być łatwiej niż wczoraj – jedynie 820 metrów w górę, na podobnej odległościowo trasie. Jednak dzisiejsza ścieżka prowadzi nas na nawyższy punkt podczas całej wyprawy – Abra Salkantay, o wysokości 4632 m n.p.m. Przez pierwszych 7 km trasa wiedzie w górę, na wspomniany wcześniej punkt widokowy, którego można podziwać pokryty wiecznym śniegiem szczyt Nevado Salkantay 6271 m n.p.m.. Oraz jego 5-tysięcznych kolegów: Tukarway 5928 m n.p.m, Nevado Humantay 5638 m n.p.m. i Wamantay 5473 m n.p.m. Tak naprawdę przez całą tą trasę, aż do wspomnianego punktu widokowego, będziecie mieli wspaniały widok na wszystkie te giganty. Oczywiście przy dobrych warunkach pogodowych.

Uwaga! To zdecydowanie najzimniejsza część wyprawy. Wiatry, które wieją między tymi wysokimi szczytami są naprawdę zimne, więc ubierzcie się ciepło. W naszym wypadku zdecydowanie pomogła bielizna termoaktywna.

Po zdobyciu najwyższego szczytu, trasa prowadzi cały czas w dół, aż do miejscowości Chaullay. Jest bardzo ładna i szybko się zmienia. Z okresu zimowego – śniegu i kamieni, po wiosnę i bujną zieloną roślinność oraz rozpoczynającą się dżunglę. Jedyny szczegół, który zdecydowanie nie umila wędrówki, to obecność na drodze licznych koni oraz ich odchodów. Które przy cieplejszej temperaturze znacząco utrudniają życie.

Soraypampa znajduje się na wysokości 3902 m n.p.m., natomiast najwyżej położony punkt tego dnia to Abra Salkantay 4632 m n.p.m.. Chaullay to wysokość 2908 m n.p.m.

Profil wysokościowy tego dnia to około 820 m w górę oraz 1800 m w dół.

Nocleg w Chaullay

Tym razem treking rozpoczęliśmy mniej więcej w podobnym czasie co reszta osób, więc nie mieliśmy problemu ze znalezieniem miejsca noclegowego. Zatrzymaliśmy się w miejscu, którego nazwy niestety nie znamy, ponieważ nigdzie nie była podana. Nocleg ten, w przeciwieństwie do dnia poprzedniego, bardzo polecamy.

Jeżeli chcielibyście się tam zatrzymać, to po dotarciu do Chaullay, po prawej stronie, znajduje się Camping Pablito (również polecany). Wystarczy przejść około 50 metrów dalej i wypatrzeć camping z domkami letniskowymi po lewej stronie. Znajduje się tam 5 lub 6 domków na wynajem. Noc była bardzo spokojna (z wyjątkiem małej imprezki Peruwiańczyków, o co nie można winić noclegowni). Kolacja oraz śniadanie natomiast bardzo smaczne i ewidentnie przygotowane dla osób, które czeka kilkanaście kilometrów trekkingu.

Koszty drugiego dnia trekkingu:

  • nocleg – 40 soli za 2 osoby w domku,
  • kolacja – 10 soli od osoby,
  • śniadanie – 10 soli od osoby,
  • gorący prysznic – 10 soli od osoby (niestety płatny prysznic jest standardem w wielu miejscach noclegowych oraz campingach na trasie).

Suma: 100 soli za dwie osoby (z gorącym prysznicem).

Dzień 3: Chaullay – Lucmabamba

Trekking Salkantay - dzień trzeci
Trekking Salkantay – dzień trzeci

Wyprawy przez dżunglę czas start!

Wyznaczamy na mapie kolejny cel naszej podróży, czyli miejscowość Lucmabamba. W dniu dzisiejszym trasa jest odrobinę krótsza, ponieważ czeka nas 18 km trekkingu. Na szczęście mapy podpowiadają, że jedynie około 400 m wiedzie pod górę i ponad 1200 m w dół. Po przejściu pierwszych 3 kilometrów, docieramy do dżungli. Droga nie jest przesadnie ciężka do przejścia. Większość trasy idziemy w dół, z drobnymi wzniesieniami co kilkanaście minut. Powiedziałbym, że trudność tego dnia jest umiarkowana, szczególnie w porównaniu do poprzednich, znacznie cięższych przepraw. Kawałek za mostem jest miejsce, gdzie robią przerwę wszystkie wycieczki. Tutaj jest ostatnia szansa na użycie repelentu, przed wejściem do dżungli. Co zdecydowanie zalecamy, ponieważ muszki nie dadzą Wam spokoju przez dobre kilka godzin.

W tym miejscu rozpoczyna się wędrówka przez dżunglę, w towarzystwie rzeki Rio Santa Teresa. 13 kilometrów trasy pokrytej bujną roślinnością oraz ogromem tropikalnych insektów, które będą chciały nas zjeść. Oraz kilka pachnących farm owoców granadilla. Oczywiście istnieje opcja, aby przy jednej z nich zatrzymać się i spróbować przeróżnych specjałów z granadilla, czyli słodkiej marakui – soków, lodów, ciast, czy też samej w sobie marakui. Na każdej z plantacji można też odpocząć, kładąc się na zielonej trawie lub jednym z licznych leżaków. Wiele z nich posiada również boiska do piłki nożnej lub siatkówki, jeżeli za mało Wam aktywności fizycznej tego dnia.

Ostatnia część trasy, mniej więcej od miejscowości Sahuayaco, aż do Lucmabamba, wiedzie przez region kawowy. Takiej ilości dziko rosnących krzewów kawowych jeszcze nie widzieliśmy (a byliśmy na plantacji kawy w Salento). Odnosimy wrażenie, że każdy z domków oraz hosteli w tej miejscowości produkuje swoją własną kawę. Która w tym regionie jest naprawdę przepyszna, o czym możecie się przekonać, odwiedzając licznie występujące kawiarnie w miejscowości Lucmabamba.

Docieramy do Lucmabamba, czyli raju dla miłośników kawy

Docieramy do miejscowości Lucmabamba, gdzie po prawej stronie drogi wita nas znak „Camino Inka”, zafundowany przez Ministerstwo Kultury Peru. Odnosimy wrażenie, że w tym miejscu rozpoczyna się jedna wielka plantacja kawy oraz owoców (czy warzyw?) awokado. Są one dosłownie wszędzie. Idziemy tą trasą około 200-300 metrów, po czym docieramy do naszego miejsca noclegowego, czyli Refugio de Mary. Ponieważ trasa tego dnia była najłatwiejszą podczas całego trekingu, na miejsce docieramy już około godziny 14:00

Chaullay znajduje się na wysokości 2908 m n.p.m., natomiast Lucmabamba na 2002 m n.p.m.

Profil wysokościowy tego dnia to około 440 m w górę oraz 1270 m w dół.

Nocleg w Lucmabamba, w cudnym Refugio de Mary

Właścicielka obiektu Mary, podobnie jak pozostali mieszkańcy miejscowości, posiada swoją własną plantację kawy, gdzie pomiędzy krzakami biegają dziesiątki kur. Będąc w takim miejscu i nie spróbować lokalnej kawy? Byłaby to niemal profanacja, dlatego zamawiamy dwie filiżanki. To była jedna z nasmaczniejszych (i największych) kaw, jakie piliśmy w Ameryce Południowej. I przypominamy, że 3 miesiące spędziliśmy w Kolumbii.

Drobna uwaga, jeżeli również będziecie chcieli napić się kawy w takim miejscu. Lokalsi parzą kawę w kawiarkach kroplowych, wsypując na raz około 200 gramów kawy. Dlatego trzeba rozcieńczyć ją wrzątkiem, który dostaniecie obok, w wielkim termosie. W naszym przypadku 1/4 – 1/3 kubka esencji wystarczyła na filiżankę dość mocnej kawy.

Kolacja oraz śniadanie były najsmaczniejszymi, jakie jedliśmy na całej trasie. To miejsce polecamy najbardziej i gorąco zachęcamy do zatrzymania się u Mary, która niestety ma niewielu odwiedzających. Co absolutnie nie powinno mieć miejsca, gdyż widać, że wkłada w to miejsce całe serce.

Ile wydaliśmy tego dnia?

  • nocleg + kolacja + śniadanie 50 soli za 1 osobę.

Suma: 100 soli za dwie osoby (gorący prysznic i wifi w cenie). Ceny kawy nie znamy, gdyż właścicielka poczęstowała nas nią za darmo w ramach prezentu powitalnego. Oczywiście zostawiliśmy za to tip, ponieważ z ofiarowanej przez nią porcji wyszło nam 6 filiżanek.

Nocleg jest oznaczony na każdej z tych map offline: mapy.cz, maps.me i mapy google.

Dzień 4: Lucmabamba – Aguas Calientes (Machu Picchu Pueblo)

Trekking Salkantay - dzień czwarty
Trekking Salkantay – dzień czwarty

(Przed)ostatni i najdłuższy dzień wędrówki

Skoro świt, zaznaczamy na nawigacji przedostatni punkt naszej wycieczki – Aguas Calientes. Oznacza to, że prawie się udało – do końca zostało jedynie 21 km trekkingu, przy czym ostatnich 11 kilometrów prowadzi wzdłuż torów kolejowych, od miejscowości Hidroelectrica, aż do samego Aguas Calientes.

Pierwsze 5 kilometrów trasy będzie najcięższe, ponieważ trasa prowadzi non stop pod górę. Przewyższenie na tym odcinku nie jest małe, gdyż na tak krótkim odcinku trasa wiedzie około 800 metrów pod górę. Na szczęście z majestatycznymi widokami na zielone góry i ośnieżone szczyty, które odrobinę wynagradzają trud wędrówki.

Jedynie kilometr dalej czeka nagroda w postaci stanowiska archeologicznego Llactapata. Oraz słynny punkt widokowy, skąd pierwszy raz można spojrzeć na najsłyniejsze stanowisko archeologiczne w Ameryce Południowej. No dobra, samego stanowiska stąd nie widać, natomiast podziwiać można góry otaczające ten jeden z siedmiu Nowych Cudów Świata, czyli Huayna Picchu oraz Machu Picchu. Poniżej tego stanowiska archeologicznego znajduje się restauracja, oraz spory kawałek łąki z równie ładnym widokiem, gdzie warto zatrzymać się na krótką przerwę.

Z tego miejsca zostały już jedynie 3 kilometry drogą „stu zakrętów w dół”. Po czym ostatni kilometr prostą trasą w pobliżu rzeku i witamy w słynnej miejscowości Hidroelectrica, skąd odjeżdża jeden z najdroższych pociągów na świecie który kosztuje jedyne 60 dolarów za 11 kilometrów trasy (cena dla gringo). W pobliżu torów, przy stacji początkowej, można zakupić przekąski bądź zjeść obiad za 15 soli na jednym z licznych stanowisk. Ostatnie 11 kilometrów tego dnia prowadzi wzdłuż torów kolejowych, więc trasę dzielić będziecie z licznymi turystami przybyłymi autobusem z Cuzco.

Lucmabamba znajduje się na wysokości 2002 m n.p.m., natomiast Aguas Calientes (Machu Picchu Pueblo) na 2040 m n.p.m.

Profil wysokościowy tego dnia to około 800 m w górę oraz 800 m w dół.

Nocleg w Aguas Calientes (Machu Picchu Pueblo)

W miejscowości Aguas Calientes jest mnóstwo opcji noclegowych do wyboru, chociaż trzeba liczyć się ze znacznie wyższą ceną niż w pozostałych miejscach. My zdecydowaliśmy się wybrać najtańszą opcję z serwisu Booking. Jeżeli macie jeszcze odrobinę siły w nogach, to możecie popytać o ceny w kilku hostelach. Być może na miejscu cena będzie niższa, niż podczas rezerwacji internetowej.

Ile wydaliśmy ostatniego dnia naszego trekkingu?

  • nocleg + śniadanie dla dwóch osób – 95 soli.
  • menu del dia w Aguas Calientes – ok. 15 soli (poza głównym deptakiem)

Dzień 5: Machu Picchu

Pociąg Inka Trail do Aguas Calientes
Droga torami do Aguas Calientes i zakończenie naszego trekkingu Salkantay

„Krew, pot i łzy”, czy się opłaciły?

Ostatniego dnia, do strefy archeologicznej Machu Picchu z miasteczka Aguas Calientes zostało około 3 kilometrów. Nie liczcie jednak na prostą trasę, ponieważ ostatnie ok. 2km (za punktem kontroli) prowadzi aż 450m w górę, stromymi schodami. Po kilku dniach nie sprawia to jednak już takiej trudności i możemy śmiało to powiedzieć – Udało się, zakończyliśmy Trekking Salkantay.

Ogromna satysfakcja, jaką można odczuć ostatniego dnia trekkingu, kiedy wspinamy się na Machu Picchu, jest nie do opisania. Żadne słowa nie opiszą tego uczucia, taką przygodę po prostu trzeba przeżyć!

Podstawowe pytania o Trekking Salkantay

Strumyk na trasie trekkingu Salkantay
Trekking Salkantay – FAQ

Czy Trekking Salkantay jest ciężki?

Chcielibyśmy odpowiedzieć prosto na pytanie, czy Trekking Salkantay jest ciężki. Zależy to jednak od bardzo wielu czynników, nie potrafimy więc wskazać prostej odpowiedzi. Zamiast tego rozdzielimy poszczególne aspekty trasy na trochę więcej punktów:

  • Szlak – sam szlak jest dość łatwy, ponieważ jest to trasa, przez którą przewijają się dziesiątki ludzi dziennie. Na drodze nie ma żadnych przeszkód, nawierzchnia jest dobrze wydeptana. O ile nie trafimy na deszcz, szlak nie będzie stanowił problemu. Jeżeli obawiacie się o obecność lin czy haków, to nie macie się o co martwić.
  • Wysokość – wysokość może sprawić trudność. Przez dwa pierwsze dni trasa przebiega w zakresie 3000 – 4600 m n.p.m.. Do tego dość strome podejścia, które mogą wycisnąć dziewiąte i nawet dziesiąte poty. Dlatego bardzo ważna jest kilkudniowa aklimatyzacja w Cusco przed podjęciem się trekkingu Salkantay.
  • Urwiska – tutaj kwestia bardzo indywidualna. Osoby z lękiem wysokości mogą czuć się dość niepewnie podczas pokonywania trasy dnia trzeciego.
  • Odległości – dziennie pokonujemy około 20 km dziennie, przy czym często minumum pół trasy idziemy na wzniesieniu. To jest kwestia do której trzeba się przygotować i dobrze ocenić swoje możliwości. Jeżeli nie macie problemu z codziennymi spacerami około 30km po mieście, to nie powinniście napotkać trudności.

Reasumując, trudność tej trasy to sprawa bardzo indywidualna. Jeśli ktoś prowadzi siedzący tryb życia, ewentualnie przejdzie się do 5 kilometrów po rynku i większość czasu spędza w samochodzie – może mieć duże trudności z ukończeniem trekkingu. W drugą stronę, jeśli ktoś prowadzi umiarkowany tryb życia, trochę się rusza każdego dnia i uprawia jakiś sport, to po lekkim przygotowaniu (aklimatyzacja, dluższe spacery), może odczuć trekking Salkantay jako średni.

Jak my oceniamy trekking Salkantay?

Naszą kondycję oceniamy jako średnią, ponieważ przed wyjazdem do Ameryki Południowej pracowaliśmy fizycznie, pokonując dziennie około 20-25 kilometrów. Kamil nie miał żadnego problemu z ukończeniem trekkingu, wręcz biegał na licznych wzniesieniach. Natomiast Iga odczuła pewne problemy związane z wysokością, przez co często musiała robić przerwy na uspokojenie oddechu. Oboje daliśmy jednak radę i nie oceniamy trekkingu w kategorii trudnego.

Trekking Salkantay – jak się przygotować?

Wciąż obawiasz się o swoją kondycję i chciałbyś dobrze przygotować się do trekkingu? Najważniejszym punktem, którego absolutnie nie powinno się pomijać, jest aklimatyzacja w Cusco. Najlepiej spędzić minimum 2-3 dni w tym mieście (w naszym wypadku było to 12 dni) i pospacerować sobie wąskimi, kolonialnymi uliczkami. Od świtu do zmierzchu, w górę i w dół.

Ważne jest również, aby minimum tydzień przed planowaną wyprawą trochę się rozruszać i przyzwyczaić do tego, co czeka nas na 5-dniowej trasie. Nie jest to oczywiście niezbędne, ale według nas pomoże z przedwczesną rezygnacją z treku (co niestety zdarza się przy nieodpowiednim przygotowaniu).

Czy Salkantay można przejść bez namiotu?

Co prawda wyprawa z namiotem byłaby niewątpliwie tańsza (w miasteczkach znajduje się dużo campingów za 5 soli lub wręcz za darmo), jednak nie potrzebujecie zabierać ze sobą ekwipunku do campingu. Na trasie znajduje się sporo miejsc noclegowych, dlatego nie musicie obawiać się nocy spędzonej na zimnej ziemi. Jednocześnie, jeżeli zdecydujecie się jednak zabrać ze sobą namiot, naszym zdaniem nie warto pakować jedzenia na wszystkie dni wędrówki. Posiłki na trasie są dość tanie, a na takich wysokościach kuchenka turystyczna będzie się mocno męczyć. Pamiętajcie również, że noce w tych rejonach są bardzo zimne i konieczny jest dobry śpiwór (z minusową temperaturą komfortu).

Trasa – jak zaplanować przystanki?

Trasę trekingu można łatwo znaleźć w internecie, bądź w aplikacjach z mapami offline (typu maps.me czy mapy.cz). W naszym wypadku do zaplanowania wędrówki wybraliśmy aplikację mapy.cz, z uwagi – naszym zdaniem – na bardzo dobre oznaczenie samej ścieżki. Przystanki na nocleg, w naszym wypadku, były kolejno w miejscowościach: Soraypampa, Chaullay, Lucmabamba, Aguas Calientes.

Trekking Salkantay – jak się spakować?

Bałwanek ulepiony ze śniegu podczas trekkingu Salkantay
Podczas trekkingu bywa naprawdę zimno. Przydadzą się ciepłe ubrania

W przypadku takich trekkingów trzeba pamiętać, że cały dobytek będziecie nosić na plecach przez najbliższe kilka dni. Co oznacza, że plecak powinien być w miarę możliwości jak najlżejszy, najlepiej do maksymalnie 5kg. Idealnie sprawdzi się model 20-30l, nie potrzebujecie więcej. Jeżeli zastanawiacie się, co warto zabrać ze sobą to przygotowaliśmy listę rzeczy, które przydadzą się podczas trekkingu:

Jaką odzież zabrać na Salkantay?

  • Buty trekkingowe oraz dobre skarpety – chociaż trekking Salkantay nie wydawał nam się ciężki technicznie, to niemal cała trasa przebiega w górskim i kamienistym terenie. Warto mieć dobre buty i nie lekceważyć znaczenia trekkingowych skarpet. Iga niestety boleśnie się o tym przekonała, gdy zaparzyła stopy w skarpetkach z targu i cierpiała przez większą część trasy,
  • Ciepła odzież – podczas trekkingu Salkantay doświadczycie wszystkich czterech pór roku. To oznacza, że musicie przygotować się nawet na minusową temperaturę. Koniecznie zabierzcie polar, kurtkę softshellową i/lub lekką puchówkę oraz czapkę i rękawiczki,
  • Bielizna termiczna – noce na trasie (szczególnie pierwsza) są naprawdę chłodne. Uratuje Was bielizna termiczna, najlepiej z wełny merino. Załóżycie ją również rano, drugiego dnia trekkingu. Na pewno nie pożałujecie, gdy staniecie na bardzo zimnym szczycie Abra Salkantay,
  • Kurtka przeciwdeszczowa – pamiętajcie, że nawet w porze suchej może spotkać Was deszcz. Który w terenach górskich może skutecznie utrudnić wędrówkę. Nam co prawda udało się przejść całą trasę bez moknięcia, ale dość mocny deszcz spotkał nas w nocy. Nie chcielibyśmy zostać wtedy bez kurtek przeciwdeszczowych,
  • Czapka z daszkiem/kapelusz – na takiej wysokości słońce jest bezlitosne. Więc nawet, gdy wydaje Wam się, że na zewnątrz jest chłodno, to załóżcie na głowę czapkę. Trochę słabo przerywać trekking z powodu udaru,
  • Bielizna na każdy dzień oraz koszulki na zmianę – chociaż mam nadzieję, że nie muszę o tym wspominać.

Dodatkowe rzeczy, które przydadzą się podczas trekkingu Salkantay

  • Paszporty! – w Ameryce Południowej często są kontrole paszportów podczas wycieczek, meldowania się w hostelu itp. Warto mieć je ze sobą.
  • Gotówka – na trasie oczywiście nie ma bankomatu, dlatego wszystkie pieniądze trzeba wypłacić wcześniej w Cuzco.
  • Apteczka – plastry, tabletki na ból głowy oraz na biegunkę. Jeżeli nie macie czasu na aklimatyzację to przydadzą się również środki na chorobę wysokościową (Soroche).
  • Mapy offline – chociaż szlag jest dobrze oznaczony, to kilkukrotnie trasa rozgałęziała się na dwie możliwe ścieżki. W takim wypadku dobrze mieć mapy offline, ponieważ w większości miejsc nie uświadczycie zasięgu w telefonie. My korzystaliśmy z mapy.cz, które sprawdziły się bardzo dobrze.
  • Lekki ręcznik z mikrofibry – nie wszystkie obiekty na trasie oferują ręczniki, dlatego warto mieć swój. Klimat nie pozwala jednak na wysuszenie ręcznika w szybkim czasie, dlatego idealnie sprawdzi się model szybkoschnący (który ogólnie jest dla nas obowiązkową rzeczą podczas każdej podróży).
  • Liście koki oraz cukierki z ekstraktem z koki – podróżnika, który obraca się już od jakiegoś czasu w Peru, liście koki już nie dziwią. I wszyscy (także lokalsi) wiedzą, że jest to najlepszy sposób na zwalczanie objawów choroby wysokościowej. Liście pomogły mi przejść trekking w Kanionie Colca, dlatego skrupulatnie schowałam je do plecaka i żułam w ustach również podczas trekkingu Salkantay.
  • Powerbank – nie we wszystkich obiektach na trasie znajdziecie gniazdka do ładowania. A nawet jeśli, to nie ma gwarancji, że będą one działać. Powerbank na pewno się przyda.
  • Krem z wysokim filtrem i pomadka z SPF do ust – ochrona przeciwsłoneczna to podstawa. I jeżeli kiedykolwiek mieliście spalone słońcem usta, to zdecydowanie wiecie, dlaczego pomadka jest potrzebna. W innym wypadku możecie skończyć z opryszczką na każdym zdjęciu z wyprawy (znam to niestety)
  • Kije trekkingowe – niektórzy nie lubią z nich korzystać, inni nie potrzebują (Kamil). Jednak nie da się ukryć, że znacząco zwiększają komfort wyprawy. Szczególnie podczas długich i ciężkich podejść.

Przekąski na szybkie lunche podczas trekkingu Salkantay

  • Orzechy oraz suszone owoce – według nas, absolutnie najlepsza opcja podczas trekkingów. Wzięliśmy na wyjazd kilogram mieszkanki bakaliowej i wystarczyło nam to na pokrycie lunchu każdego dnia wędrówki. Najlepiej zaopatrzyć się w nie na San Pedro Market, gdzie 100g dowolnych orzechów czy suszonych owoców kosztuje 5 soli. Można mieszać je ze sobą, wybierając swoje ulubione.
  • Świeże owoce – co prawda sporo ważą, ale naprawdę przyjemnie zjeść jabłko na trasie. Dodatkowo sprzyja to nawodnieniu.
  • Woda – w miejscowościach na trasie kosztuje sporo, około 6-10 soli za litr. Polecamy zaopatrzyć się w pastylki do filtrowania wody w aptece i uzupełniać zapasy na trasie. Praktycznie co pół godziny widzieliśmy jakieś źródło górskiej wody. Pastylki kosztują sporo, ale po przeliczeniu litr wody wychodzi za 2 sole, więc i tak to duża oszczędność. Warto jednak zabrać ze sobą minimum 2,5 litra wody na pierwszy dzień.

Podsumowanie kosztów – ile kosztuje Trekking Salkantay na własną rękę?

góry na trasie trekkingu Salkantay
Ile kosztuje trekking Salkantay?

Koszty przed rozpoczęciem trekkingu

  • Bilet wejściowy do Machu Picchu – 152 soli za osobę (bez wejścia na góry, lub z wejściem na Huchuypicchu).
  • 0,5 kg suszonych owoców z targu (San Pedro Market) – 25 soli,
  • 0,5 kg orzechów również z targu (San Peddro Market) – 25 soli,
  • 1 kg jabłek czerwonych i zielonych – 6 soli,
  • 7 litrów wody (po 3 litry na głowę i 1 litr na trasę do Mollepaty) – 10 soli.

Suma: 370 soli na dwie osoby.

Koszty w trakcie trekkingu

  • Bilet Cusco – Mollepata – 20 soli za osobę,
  • Opłata wejściowa na szlak (my jej nie płaciliśmy) – 20 soli za osobę,
  • Śniadanie u Pani sprzedającej kanapki – 2 sole za kanapkę,
  • Nocleg, kolacja i śniadanie w Soraypampa – 55 soli za osobę,
  • Nocleg, kolacja i śniadanie w Chaullay – 50 soli za osobę,
  • Nocleg, kolacja i śniadanie w Lucmabamba – 50 soli za osobę,
  • Lunch w drodze do Aguas Calientes – 12 soli za osobę,
  • Kolacja w Aguas Calientes – 20 soli za osobę,
  • Nocleg i śniadanie w Aguas Calientes – 48 soli za osobę,
  • Bilet na bus Hidroelectrica – Cusco – 60 soli za osobę.

Suma: 673 soli na dwie osoby.

Podsumowując: łączny koszt trekkingu na dwie osoby wyniósł nas 1043 sole, czyli:

521,5 soli (134,40 USD*) na osobę.

*kurs PEN-USD na dzień pisania posta to 1 PEN = 0,26 USD.

Jeżeli zainteresował Cię trekking Salkantay to koniecznie zobacz też drugi, mniej organizacyjny post, w którym opisujemy wrażenia z trekkingu Salkantay.


Podziel się

Możesz również polubić

Jeden komentarz

  1. Salkantay - trekking do Machu Picchu na własną rękę • mangobackpack

    […] Jeżeli szukasz bardziej technicznego poradnika, to przygotowaliśmy całkiem kompleksowy opis Trekkingu Salkantay na własną rękę. Częstuj […]

Dodaj komentarz

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.