Co zjeść w Japonii? 25 (ponad!) japońskich potraw, których warto spróbować
Planujesz właśnie swoje wymarzone wakacje i zastanawiasz się, co zjeść w Japonii? Niedawno wróciliśmy z 3-tygodniowej podróży po kraju, podczas której z radością oddawaliśmy się testowaniu lokalnych smaków. Udało nam się spróbować większości mniej i bardziej popularnych potraw kuchni japońskiej.
Uwielbiamy jeść, dlatego przed wyjazdem zrobiliśmy dokładny research. Ty już nie musisz tego robić, bo przygotowaliśmy kompleksowe zestawienie ponad 25 tradycyjnych japońskich potraw, których musisz (no dobra, powinieneś) skosztować.
Kuchnia japońska pozostawiła w nas mieszane uczucia. Jednego dnia narzekaliśmy, że nie możemy zjeść niczego smacznego. Kolejnego rozpływaliśmy się nad ramenem, który moglibyśmy jeść codziennie do końca wyjazdu. Spróbowaliśmy wielu rozczarowujących naleśników, aby w końcu trafić na pancake tak delikatne, że miałam ochotę jeść je do końca życia. Codziennie denerwowałam się na brak dostępnych wege opcji. Aż trafiliśmy na przepyszne Hoto, które wynagrodziło mi wszystkie te żale. Co więc warto zjeść w Japonii, aby szala zadowolenia była po Waszej stronie?
W poście znajdują się linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeżeli zakupisz wycieczkę, lot lub nocleg z mojego polecenia, otrzymam za to niewielką prowizję. Ty nie dopłacasz ani grosza. Dziękuję za wsparcie, dzięki Tobie jestem w stanie opłacić bloga!
Spis Treści
Co zjeść w Japonii na obiad?
Kuchnia japońska jest Polakom dobrze znana. Prawdopodobnie więc większość tych dań nie będzie dla Was zaskoczeniem. Zacznijmy więc od klasyków, aby powoli przejść do ciekawszych pozycji. Co zjeść w Japonii na główne danie?
Ramen – japoński (i nasz) comfort food
Ramen to comfort food w czystej postaci, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Gruby, sprężysty makaron otulony tłustym i esencjonalnym bulionem. Podawany zazwyczaj z idealnie ugotowanym na półmiękko jajkiem. Rozgrzewa, rozpieszcza i koi serce. Z brzuchem robi gorzej, ale i tak warto zjeść go przynajmniej kilka razy. Tak tylko, żeby odkryć swój ulubiony.
Rodzajów ramenu jest od liku, mój faworyt to Tantamen. Jest to dość gęsty bulion, niesamowicie kremowy, często pikantny, podawany w towarzystwie mięsa (lub w moim wypadku soi) mielonego. Cudownie rozgrzewający. Musicie mi uwierzyć, że w tym momencie moje ślinianki zaczęły pracować (chociaż piszę to na końcu artykułu).
Sushi
Ludzie w Polsce dzielą się na dwie grupy. Jedni sushi uwielbiają. Drudzy natomiast twierdzą, że pierwsi kłamią.
W Japonii natomiast sushi jada się na potęgę, w wielu dostępnych formach. Znacząco różni się ono w zależności od typu restauracji, którą postanowimy odwiedzić. Wśród turystów najpopularniejsze są restauracje kaitenzushi, gdzie talerzyki dostarczane są na jeżdżącej taśmie (lub pociągu!). Często jest to opcja najtańsza. Dużo więcej można wydać w barach typu Sushi-ya, gdzie pojedyncze rolki zamawiamy u Sushimastera, który robi je na naszych oczach z wysokiej jakości składników. Niezależnie od rodzaju restauracji, zamówienie zazwyczaj zamawia się na tablecie. Do wyboru mamy mnóstwo opcji smakowych w kilku rodzajach:
- Nigiri – dodatki kładzie się na ryżu, bez zawijania
- Sashimi – nigiri, ale bez ryżu. Po prostu sam kawałek ryby
- Maki – sushi zawinięte w liście nori i pokrojone na małe kawałeczki
- Hosomaki – rolki z jednym dodatkiem w środku
- Futomaki – rolki bardziej wypasione niż zwykłe hosomaki, zwykle posypane sezamem i z większą ilością składników. Przypominają koreański Kimbap (Kamil pewnie nie pozwoliłby mi tego napisać)
Unagi
Jednym z najpopularniejszych japońskich dodatków do sushi jest Unagi. Czyli po prostu węgorz. Często podaje się go ze słodkim sosem. Pojawiał się on w kartach wielu restauracji. Niestety w górnej półce cenowej.
Gyoza
Kultury może się między sobą różnią, ale pewne rzeczy pozostają niezmienne. Każdy kraj ma swoje pierożki. Te japońskie całkiem nam posmakowały, szczególnie w tej mniej popularnej – ugotowanej wersji. Znacznie częściej podawane są jednak usmażone na woku, w towarzystwie sosu sojowego. Kwestia nadzienia jest ograniczona jedynie wyobraźnią. Znajdziemy zarówno opcje mięsne, jak i wegetariańskie. Do najbardziej popularnych należą gyoza wieprzowe, ale i warzywne. Nam najbardziej posmakowały pierożki wypełnione sosem curry.
Gyoza można zjeść zarówno na ulicy, jak i w restauracjach. W tych drugich stanowią zazwyczaj rodzaj przystawki, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zamówić dwie porcje zamiast dania głównego (serio, nikt tego nie sprawdza).
Katsu
Nic innego, jak kotlet. W chrupiącej, złocistej tempurze. Zazwyczaj pokrojony w paseczki i podawany z ryżem, warzywami oraz sosem. Dzieli się na Tonkatsu (schabowy wieprzowy) oraz Chicken Katsu (kurczak).
Japońskie curry
Jeżeli wiecie już czym jest Tonkatsu, to nadszedł czas na jego najlepszego przyjaciela, czyli japońskie curry. Zupełnie niepodobne do indyjskiego czy tajlandzkiego, bardziej przypominające w smaku nasz sos pieczeniowy (okej, trochę zalatuje profanacją). Pysznie doprawione, gęste i rozgrzewające (co przydaje się, gdy klima ustawiona jest na 15 stopni).
Od nieudolnych poszukiwań wege kolacji często ratowała nas sieciówka CoCo Curry, która słynie właśnie z curry. Do wyboru mamy tutaj mnóstwo dodatków. Od najpopularniejszego Katsu, przez przeróżne warzywa, aż po kremowy omlet.
Okonomiyaki
Okonomiyaki to potrawa pochodząca z Osaki. Wspominam je z lekkim sentymentem, bo było to pierwsze zjedzone przez nas danie w Japonii. Podane było w restauracji w tradycyjny sposób, czyli na oczach gości. Jajeczny omlet oraz kapusta skwierczały na położonej na naszym stole płycie grillowej, a kucharka polewała je pachnącym sosem. Na koniec dorzucone zostały do tej masy wybrane przez nas dodatki. Bo do Okonomiyaki można dodać naprawdę wszystko, chociaż najpopularniejsze wersje podawane są z uwielbianą przez Japończyków wieprzowiną lub krewetkami. Gotowe danie zgarnialiśmy na talerzyki łopatką w małych porcjach, a następnie zajadaliśmy jeszcze gorące.
Soba
Soba to cienki makaron gryczany, z delikatnym orzechowym posmakiem. Można powiedzieć, że to takie japońskie spaghetti. Podawane zazwyczaj na zimno, w towarzystwie lekkich sosów oraz warzyw. Stanowi jeden z najzdrowszych posiłków kuchni japońskiej, która zazwyczaj jest dość ciężka.
Udon
To lekka wariacja na temat ramenu. Makaron udon jest jeszcze grubszy i sprężysty. Najczęściej podawany w towarzystwie sosu lub rybnego bulionu (dashi). Udon często spożywa się również na zimno, z dodatkiem sosu sezamowego.
Ryori
Tak naprawdę „Ryori” oznacza w języku japońskim nic innego jak „jedzenie”. W restauracjach natomiast jest to niekoniecznie osobna potrawa, ale cała kilku(nastu) daniowa uczta. Podawana w tradycyjny sposób, bardzo zróżnicowana, wartościowa i zazwyczaj bardzo droga. Warto jednak spróbować dla doświadczenia. Szczególnie w tradycyjnym japońskim noclegu znanym Ryokan.
Co zjeść w Japonii na śniadanie?
Japończycy uwielbiają śniadania niemal tak bardzo jak my. Dlatego nie mieliśmy problemu ze znalezieniem barów, gdzie mogliśmy w niskiej cenie spróbować tradycyjnych smaków. Które były dla nas najbardziej szokującymi elementami japońskiej kuchni. Słyszałeś kiedyś o tamago Kake Gohan? Zaraz wszystko Ci opowiem.
Natto
Natto to ciągnące się, sfermentowane ziarna soi. Pachnie to jeszcze gorzej niż brzmi. Natomiast lepka, śluzowata konsystencja może przeciętnego turystę przyprawić o dreszcz.
Japończycy je natomiast uwielbiają i cenią za wiele walorów zdrowotnych. Dlatego natto stanowi podstawę pełnowartościowego śniadania. Podawane jest zazwyczaj z ryżem, również w formie sushi.
Przyznaję, że miałam do niego kilka podejść. Każde zakończyło się niepowodzeniem, bo śliska fasola nie chciała przejść mi przez gardło. Kamil natomiast (z dziwnej przyczyny) polubił je na tyle, że często zamawiał to paskudztwo do śniadania. Na pewno warto jest spróbować natto chociaż raz. Ciężko znaleźć w japońskiej kuchni coś równie intrygującego.
Silken Tofu
Chyba jedyna opcja śniadaniowa dla wegan, czyli niesamowicie delikatne tofu, które rozpływa się w ustach. Często podawane w kostce jako dodatek do śniadania. Można skropić je ulubionym sosem i dodać do ryżu lub jeść łyżeczką.
Tamago, czyli o jajkach słów kilka
Przyznaję, że przed przyjazdem do Japonii na słowo „tamago” widziałam przed oczami jajeczny omlet podany na ryżu w formie sushi onigiri. Dość niedawno dowiedziałam się, że oznacza to po prostu „jajko”. Co tłumaczy nazwy tych wszystkich popularnych potraw. Japończycy uwielbiają jajka, a sztuka ich obróbki w wielu restauracjach opanowana została do perfekcji.
Onsen tamago, czyli jajko ugotowane… na surowo
Zazwyczaj tak tylko, aby sparzyć skorupkę. W tradycyjnej wersji wbija się je do ciepłego ryżu i miesza, aby powstała z tego swego rodzaju papka (Nazywa się ona Tamago Kake Gohan). Na nią wrzuca się natomiast netto.
Pisząc to, widzę przed oczami knajpkę, do której często wybieraliśmy się na zestawy śniadaniowe. Kamil jadł tam ryż z natto, ja ryż z onsen tamago. Oboje byliśmy niesamowicie obrzydzeni daniem drugiej osoby, zajadaliśmy się natomiast własnym. Większość japończyków je to jednak razem, tworząc śniadanie nader śmierdzące i chyba najobrzydliwsze, jakiego dane mi było spróbować.
Tamagoyaki
Puszysty i delikatny, słodko-słony omlet. Zazwyczaj podawany na ryżu. Występuje zarówno w najdroższych restauracjach, jak i w maid caffe, gdzie ozdobiony jest psim (lub jakim sobie zażyczycie) pyszczkiem namalowanym sosem.
Pokrojony w paseczki jest również dodawany do bento, a także wykorzystywany do sushi (tamago nigiri).
Co zjeść w Japonii na przekąskę?
Co prawda japoński street-food nie jest tak rozwinięty, jak w pozostałych krajach Azji. Nie oznacza to jednak, że na ulicach nie znajdziemy żadnych przekąsek.
Takoyaki
Takoyaki to takie kulki z ciasta, wypełnione kawałkami ośmiornicy. Ich zapach unosi się na każdym wieczornym targu z jedzeniem, a smak jest jeszcze intensywniejszy. Smażone są zazwyczaj na ulicy, w specjalnych foremkach. Podawane z ciemnym sosem, majonezem, płatkami rybnymi (bonito) oraz zieloną cebulką. Iście japońska przekąska, której trzeba spróbować szczególnie przebywając w regionie Kansai (Osaka, Kyoto). Chociaż popularne (i dużo tańsze) są w wielu azjatyckich krajach.
Yakitori
Chyba każdy kraj chwali się tym, że uwielbia grillować. Japończycy nie są wyjątkiem, a na ulicy bardzo często można znaleźć pachnące Yakitori, czyli szaszłyki z kurczaka. Zazwyczaj podawane w towarzystwie sosów (często dość ostrych).
Tempura
Wszystko, co da się włożyć w panko i usmażyć na złoto we fryturze, nosi nazwę tempura. Można znaleźć ją na ulicznych targach, ale też w najdroższych restauracjach. W przeciętnych knajpkach ceny zestawów składających się z usmażonych warzyw są jednak na tyle wysokie, że nasz cholesterol nie ucierpiał. Polecamy natomiast spróbować tempury przy okazji pobytu w kaitzensushi, gdzie często można ją dostać w bardziej okazyjnej cenie.
Tsukemono
Koreańczycy mają kimchi, a Japończycy Tsumekomono. Są to po prostu kiszonki w przeróżnych wersjach, podawane zarówno jako dodatek do posiłku, jak i w formie przystawki. Często dodawane również do bento. Nam szczególnie przypadły do gustu pikantne ogórki oraz wariacje na temat bakłażana.
Uczta z combini, czyli co zjeść w japońskim 7-eleven
Nie wiem czy da się wyjechać z Japonii bez spróbowania chociaż jednego posiłku w sklepie typu Combini, czyli odpowiedniku naszej Żabki. Najbardziej popularny sklep to 7-eleven, ale dostępny jest również FamilyMart czy Lawson. Każdy z nich ma dość podobny asortyment. Znajdziemy tutaj onigiri, kanapki, ciasta, gotowe bentoboxy czy nawet ugotowane jajka do uzdatniania zupek instant. W każdym sklepie znajduje się mikrofalówka do podgrzania posiłku, w wielu z nich również stół, przy którym można usiąść. Co warto zjeść w 7-11?
Onigiri
Kultowy trójkąt z ryżu, wypełniony dodatkami i zawinięty w liść nori. Chyba najpopularniejsza (i najtańsza!) japońska przekąska, chociaż nie tak łatwo ją znaleźć poza sklepami typu combini.
Wersji onigiri jest mnóstwo. Zazwyczaj jest to pokrojona w kawałki ryba z dodatkiem majonezu, ale występują też opcje z kurczakiem, wołowiną, wieprzowiną czy warzywami. Możemy też znaleźć wersję, w której onigiri zawinięte jest w kieszonkę zrobioną ze słodkiego omleta (tamago).
Egg sandwich
O tym, że kanapka z pastą jajeczną jest kultową przekąską dla turystów dowiedzieliśmy się przypadkowo z TikToka, którego odpaliłam już po powrocie do domu. Śmiało mogę powiedzieć, że uratowała mnie ona wielokrotnie, gdy jedyną pozostałą opcją wege w sklepie było onigiri z solonym ryżem. I chociaż chleb tostowy z jajkami i majonezem nie jest może dla Polaków niczym odkrywczym, to informuję, że kanapka zbiera internetowe laury. Podobnie jak wersja z truskawkami i słodkim serkiem śmietanowym (do truskawek akurat nikt mnie nie przekona).
Bento (i co to ekiban?)
Kultura jedzenia starannie przygotowanych posiłków spakowanych do plastikowych pudełek była nam dobrze znana z anime. Nie spodziewaliśmy się jednak tylu ich wariantów. Zarówno w marketach typu combini, co na dworcach kolejowych. Te drugie sprzedawane są pod nazwą Ekiban. Najczęściej spożywane są podczas podróży pociągiem, ale zabierane również jako lunch do pracy.
Dla turystów jest to często najtańszy sycący posiłek. W sklepach combini pełne bento można dostać za około 500-700 yen.
Japońskie desery, czyli słodkość do drugiej potęgi
Na temat japońskich deserów można pisać elegie i jestem pewna, że już niejedna osoba tego dokonała. Przez kilka lat internet zalewał nas filmikami z uroczych cukierni, ciastkami w kształcie piesków Shibu Inu, szejkami z kocimi pyszczkami, narysowanymi na bitej śmietanie i trzęsącymi się pankejkami w formie tyłków kapibar. Przed wyjazdem skrupulatnie je zapisywaliśmy. Nikt z nas nie ma pojęcia, gdzie dokładnie. Dlatego gdy dotarliśmy do Tokyo, postanowiliśmy po prostu próbować tych słodkości na ulicy lub przy ulicy. Smakowo nie zawsze się one broniły, ale zazwyczaj wyglądały obłędnie. Desery to po prostu Japonia w pigułce.
Matcha, truskawki i czerwona fasola, czyli japońska wielka trójca deserowa
Mam wrażenie, że prawie wszystkie japońskie desery opierają się na zielonej herbacie, truskawkach i słodkiej, czerwonej fasoli. Oraz ich wzajemnych wariacjach.
Fluffy Pancakes
Oh, gdybym mogła cofnąć się w momencie pisania tego artykułu (a nie powinnam tego pisać taka głodna) do Tokyo, od razu skierowałabym się do słynnego lokalu A Happy Pancake i zanurzyła widelczyk w tym chmurowym deserze. Fluffy pancakes są kultowe wśród fancy deserów instagramowych i spodziewaliśmy się turystycznej pułapki. Tymczasem pyszna masa jajeczna o niesamowicie puszystej konsystencji skradła nam serca. Szczególnie, gdy została otulona śmietaną, owocami oraz słodkimi sosami. Tego trzeba spróbować, chociaż raz. Nawet na pół.
Wagashi
Postanowiłam sobie oddzielić wagashi jako osobną kategorię, chociaż strzelam, że większość z Was choć raz spróbowała Mochi, które się do Wagashi zalicza. Są to po prostu tradycyjne słodycze, zazwyczaj wykonane ze skrobii oraz pasty fasolowej. Wyróżnia je to, że ozdobione są w piękny sposób i podawane w tradycyjnych restauracjach podczas ceremonii herbacianych.
Taiyaki
Kolejny popularny deser, czyli nic innego jak ciastko w kształcie ryby. Nie pytajcie mnie dlaczego i czy ma to cokolwiek z rybami wspólnego. Ja mogę opowiedzieć jedynie o tym, jak chrupiące z wierzchu ciasto idealnie komponuje się z miękkim, gorącym środkiem i słodkim nadzieniem. Taiyaki dostępne są w wielu wersjach smakowych (najpopularniejsza to zdecydowanie czerwona fasola) i musieliśmy zjeść kilka, aby znaleźć perełkę. Niemniej było warto.
Doriyaki
Dwa malutkie, puszyste naleśniki (chociaż nam bardziej pasuje słowo biszkopty), a pomiędzy nami pasta z czerwonej fasoli (matcha, śmietana czy nawet masło z cukrem). Smaczna przekąska, którą zazwyczaj kupowaliśmy w sklepach combini. Mięciutkie i słodkie Doriyaki można jednak dostać również na ulicy czy stacjach metra.
Prawdopodobnie moglibyśmy tę listę jeszcze kontynuować (w odróżnieniu od Kolumbii, o której napisaliśmy podobny wpis), ale pewnie macie przed sobą jeszcze masę planowania przez wyjazdem. Smacznej podróży! Koniecznie napiszcie, co najbardziej smakowało Wam w Japonii 🙂
Wybierasz się do Japonii? Zobacz więcej!
Do Japonii na własną rękę pojechaliśmy w lipcu 2024. Przejechaliśmy kraj od Osaki do Tokio, chłonąc lokalną kulturę, smaki i niesamowitą atmosferę. Przygotowaliśmy cały cykl wpisów na temat kraju płynącego ramenem. Jeżeli wybierasz się do Japonii, sprawdź koniecznie pozostałe publikacje:
- Kawaguchiko w 24h – wschód słońca nad górą Fuji
- Kanazawa w jeden dzień. Złoto, samurajowie i spotkanie z gejszą
- Osaka w 2 dni – serce japońskiej rozpusty
- Nara – miasto w Japonii, gdzie pokłonią Ci się urocze jelonki
- Kioto w 2 dni – co zobaczyć w mieście gejsz?
- Co zjeść w Japonii? 25 (ponad!) japońskich potraw, których warto spróbować
- Japonia na własną rękę. Praktyczne informacje przed wyjazdem
- Koszt wyjazdu do Japonii w 2024 roku – czy nadal jest drogo?
- Kobe w jeden dzień – wycieczka z Osaki do miasta słynnych steków
- Yokohama – tutaj stworzysz własną zupkę błyskawiczną
- Co warto zobaczyć w Japonii? 30+ atrakcji, które musisz odwiedzić
- Największe atrakcje Tokio (20+) – przewodnik po stolicy Japonii
- więcej już wkrótce… (mamy dla Was gotowych aż 13 wpisów!)
Udanego (i smacznego) odkrywania Świata!
Zaobserwuj nas po więcej podróżniczych inspiracji i nie pomiń kolejnych wpisów. Dziękujemy!
Planujesz kolejny wyjazd? Jeżeli wpis okazał się przydatny i chciałbyś nas wesprzeć, dokonaj zakupu przez nasze linki afiliacyjne. Nie zapłacisz ani grosza więcej, a my otrzymamy niewielką prowizję.
Zarezerwuj hotel Booking | Kup bilet na transport 12Go |
Wyszukaj loty Kiwi | Zarezerwuj atrakcje GetYourGuide |
Kioto w 2 dni - co zobaczyć w mieście gejsz? • mangobackpack
[…] Zobacz więcej: Co zjeść w Japonii? […]