...

Yokohama – tutaj stworzysz własną zupkę błyskawiczną

Budynek w okolicy Chinatown.

Nasz wyjazd do miasta Yokohama z Tokyo był bardzo spontaniczny. Mieliśmy tego dnia odwiedzić Nikko, jednak byliśmy zbyt zmęczeni po prawie 3 tygodniach zwiedzania Japonii. Pozostało nam też do spełnienia jedno marzenie, które powstało podczas pobytu w Osace. Chcieliśmy zrobić własne zupki chińskie. Bez tego nie mieliśmy zamiaru opuszczać Japonii.

Wsiedliśmy więc do pociągu w Shinjuku i po 40 minutach wylądowaliśmy na stacji Minatomirai Station, skąd krótki spacer dzielił nas od gwiazdy dzisiejszej wycieczki – CupNoodles Museum.

Co to właściwie jest Yokohama?

Ze wszystkich miejsc, które odwiedziliśmy podczas wyjazdu do Japonii, na temat Yokohamy wiedziałam najmniej. Kojarzyłam nazwę i myślałam, że jest to małe miasteczko w okolicach prefektury Tokyo. Krótki research wykonany w pociągu mnie zszokował. Okazało się, że Yokohama to drugie największe miasto Japonii. Równie zmodernizowane co Tokyo, słynące z futurystycznych wieżowców i nowoczesnej architektury.

Przyznaję, że post w większości poświęcony będzie CupNoodles Museum, któremu zawdzięczamy krótki wypad do Yokahamy. Oprócz tego udało nam się odwiedzić jedynie China Town, które jest największe w kraju. Żałuję jednak, że nie mogliśmy poświęcić więcej czasu na dogłębniejsze poznanie miasta.

Chinatown w Yokohama.
Chinatown w Yokohama.

Yokohama na jednodniową wycieczkę

CupNoodles Museum

Jeżeli kiedykolwiek byłeś w Azji, prawdopodobnie natknąłeś się na zupki marki Cup Noodles. Możesz nie wiedzieć, że kryje się za nimi wzruszająca historia o człowieku, który kilkadziesiąt lat temu zrewolucjonizował światowy rynek gastronomiczny. Jest pewne miejsce, które pięknie przekazuje tę historię. Nazywa jest CupNoodles Museum.

Muzeum całkowicie poświęcone jest działalności Momofuku Ando, który nazywany jest ojcem makaronu błyskawicznego. Nie tylko opracował on metodę na suszenie makaronu (czy właściwie smażenie!), ale poświęcił całe swoje życie na doskonalenie receptury i tworzenie równie odkrywczych wynalazków kulinarnych. Kilka lat przed śmiercią wyprodukował pierwsze zupki błyskawiczne, które można jeść w przestrzeni kosmicznej.

Broszura informacyjna z Cup Noodles Museum.

My CupNoodles Factory – marzyłeś kiedyś o stworzeniu własnej zupki błyskawicznej?

Największą atrakcją muzeum (która sprawiła, że przyjechaliśmy do Yokohamy) jest zdecydowanie możliwość stworzenia własnej zupki błyskawicznej. Taka opcja działa pod nazwą My CupNoodles Factory i przekroczyła nasze oczekiwania. Tak naprawdę te krótkie warsztaty były jednym z najciekawszych doświadczeń naszego wyjazdu do Japonii.

Automat na kubki do zupek błyskawicznych.
Automat z opakowaniami.
Jak wyglądał proces tworzenia zupki?

Pierwszym i najdłuższym etapem „produkcji” było zdobienie pustego kubka. Zostaliśmy przydzieleni do stołu, przy którym siedziała już cała rodzinka. Do dyspozycji mieliśmy kilka kolorów pisaków oraz nielimitowany czas na stworzenie swojego dzieła. Każdy siedział tutaj w skupieniu, aby na koniec pochwalić się efektami. Bardzo podobało mi się oglądanie malunków innych osób. Każde opakowanie to malutkie dzieło sztuki i dowód, że kreatywność wcale nie zamiera z wiekiem.

Uśmiechająca się, młoda para. Trzymają w swoich dłoniach ręcznie malowane kubki do zupek błyskawicznych.
Nasze dzieła.

Po godzinie zabawy nastał czas na wypełnienie kubków „ramenem”, który można samodzielnie skomponować.

Najpierw wypełniliśmy opakowania makaronem, następnie mogliśmy wybrać spośród 4 dostępnych rodzajów zup. Niestety każda z opcji była mięsna, dlatego ja pominęłam proszek w swoim kubku. Zawsze można dorzucić do niego bazę z vifona po przyjeździe do domu.

Kolejny krok to wybór wysuszonych dodatków. Tutaj macie już spore pole do popisu. Dostępne są różne warzywa, mięsa, jajka, a nawet ser. Dzieci (i nie tylko) mogą dorzucić do swojej zupki urocze ciastka rybne w kształcie kaczuszek.

Lada wydawcza z dodatkami do wyboru.
Dodatki.

Później pozostaje jedynie próżniowo zamknąć gotowy kubek i spakować go do specjalnej przezroczystej torby, którą przez resztę dnia można nosić dumnie na ramieniu. Tak, jak robi to większość spacerujących po Yokohamie turystów (w tym nas oczywiście).

Opłata za wstęp do muzeum to 500 yen od osoby dorosłej. Aby skorzystać z My CupNoodles Factory musisz zakupić pusty kubek, który jest płatny dodatkowe 500 yen.

Zwiedzamy muzeum zupek chińskich

Następnie przeszliśmy do muzeum, w którym można dowiedzieć się trochę na temat historii zupek instant. Nie spodziewałam się, że temat jest tak interesujący. Z zaciekawieniem dowiadywaliśmy się kolejnych ciekawostek na temat tego niechlubnego (w Europie!) produktu, który okazał się globalnym fenomenem branży spożywczej.

Uśmiechająca się para, na tle wielkiej wystawy z zupek błyskawicznych.
Ściana z zupek błyskawicznych.
Jaka jest historia zupki błyskawicznej?

Wystawa pokazuje cały proces wyprodukowania zupki błyskawicznej od podszewki (czy raczej deka). Widzimy, jak skomplikowane było nie tylko opracowanie receptury na stworzenie makaronu instant, ale też zapakowanie go do kubków. Widzimy receptury na pierwszy bulion w proszku o smaku kurczaka i ewolucję produktu, która doprowadziła do międzynarodowej rewolucji. Choć trudno w to uwierzyć, zupka chińska zmieniła myślenie o jedzeniu. Była pierwszym produktem, który powstał z konieczności zapewnienia taniego i szybkiego pożywienia, które dostępne będzie dla wszystkich.

Po części edukacyjnej czekała na nas wystawa wszystkich opakowań ramenu marki CupNoodles, które pojawiły się od jej powstania. Zajmowała ona całe pomieszczenie, pokazując mnogość smaków oraz to, jak zmieniała się szata graficzna etykiet. Mogliśmy też zobaczyć produkty innych producentów, którzy postanowili pójść za sukcesem marki.

Trochę przypomniało nam to wystawę opakowań czekolad, którą widzieliśmy w fabryce Lindt w Zurychu

Kim był Momofuku Ando?

Pamiętacie jak kilka akapitów wcześniej wspomniałam o Momofuku Ando? To w tym miejscu zaczyna się jego historia. Znajdziemy tutaj rekonstrukcję pomieszczenia, w którym wpadł na pomysł wyprodukowania zupki błyskawicznej, a następnie (po wielu latach nieudanych prób) go zrealizował.

W małej sali kinowej wyświetlany był również również animowany film, który przedstawiał biografię Momofuku. Mężczyznę przeraziły kolejki do stoisk z ramenem, który tworzyły się po wojnie. Pomyślał, że brakuje na rynku tanich posiłków, którymi przepracowani robotnicy mogą się pożywić podczas przerwy. Stworzył w szopie prowizoryczną pracownię i eksperymentował z makaronem, dopóki nie wpadł na idealną metodę jego suszenia. Ciągle doskonalił produkt, biorąc pod uwagę potrzeby rynku. Podróże zainspirowały go do stworzenia kolejnej rewolucji – gotowych kubków z ramenem, które wystarczy zalać wodą. W ten sposób Momofuku został patronem polskich studentów oraz zabieganych japońskich pracowników. Nie poprzestał jednak na tym i kilka lat przed śmiercią przedstawił swój ostatni produkt – Space Ramen. Makaron błyskawiczny, które poleciał w kosmos.

Film niósł za sobą mocne przesłanie, że nigdy nie zależy się poddawać. Trochę głupio mi przyznać, że uroniłam łzę na filmie o zupce chińskiej (właściwie to japońskiej). Była to jednak piękna historia o determinacji oraz wierze we własne marzenia.

Zupki błyskawiczne bezpiecznie zapakowane, przygotowane do transportu.
Zabezpieczone zupki.

Chicken ramen factory – kreatywne warsztaty dla dzieci

Podczas dekorowania naszych kubków z ramenem zauważyliśmy, że w innym pomieszczeniu znajduje się prowizoryczna fabryka, w której dzieci smażą własny makaron. Okazało się, że najmłodsi mają możliwość stworzenia zupki całkowicie od podstaw w ramach specjalnych warsztatów – Chicken ramen factory. Taka zabawa kosztuje 600-1000 yen w zależności od wieku i wydaje się jeszcze fajniejsza niż My CupNoodles factory. Sami pozazdrościliśmy.

Jeszcze fajniejsze jest to, że muzeum udostępnia warsztaty za darmo dla lokalnych szkół.

Noodles Bazaar – wystawa z mini-stanowiskami serwującymi zupy z całego świata

Na koniec zwiedzania trafiamy do niewielkiej restauracji o nazwie Noodles Bazaar. Muzeum chwali się, że można tu spróbować zup z całego świata. Naliczyliśmy ich aż 8, co zakrawa o lekki clickbait. Jeżeli macie jednak ochotę w jednym miejscu zobaczyć jak smakuje malezyjska laksa, wietnamskie pho czy koreański cold ramen, tutaj macie taką możliwość. Każda miska zawiera pół standardowej porcji i kosztuje 500 yen. Ciekawostką jest obecność w menu pozycji: Pasta (Italy). Takiej zupy jeszcze nie jadłam.

Chinatown w Yokohamie

Chinatown w Yokohama.
Chinatown w Yokohama.

Yokohama znana jest z tego, że znajduje się tutaj największe China Town w Japonii. Postanowiliśmy sprawdzić, czy może ono dorównać chińskim dzielnicom, które odwiedzaliśmy w pozostałych krajach Azji.

Bardzo podobały nam się bogato zdobione bramy, które strzegą wejścia do dzielnicy. Przypominają wrota do innego świata, w którym króluje przepych i odrobina tandety. Jedna z nich prowadzi nawet do buddyjskiej świątyni Kanteibyo Temple, która idealnie wtapia się w klimat.

Cała okolica świeci się na czerwono. Lampiony, neony i szyldy wyrastają spośród plątaniny kabli elektrycznych. Zewsząd dobiega zapach grillowanego mięsa oraz bulionu, którym wypełnione są tradycyjne pierożki. Z witryn uśmiechają się do nas pandy i świnki o przeróżnych smakach. Mijamy kolejne bułeczki bao w przesadzonych cenach. Jest tu głośno i przytłaczająco. Kupujemy matchę z kuleczkami za 600 yen i spacerujemy wśród ludzi, próbujących chińskich specjałów z ulicznych stanowisk.

Chinatown w Yokohama.
Chinatown w Yokohama.

Inne atrakcje w Yokohamie

Yokohama zdecydowanie nie jest pierwszym miastem, które wpada do głowy przy planowaniu trasy po Japonii. My również odwiedziliśmy ją bez żadnego planu (oprócz muzeum zupek chińskich, oczywiście). Jeżeli jednak masz trochę więcej czasu w mieście, to możesz zwrócić uwagę na pozostałe atrakcje:

  • Minato Mirai 21 – nowoczesna dzielnica, pełna futurystycznych wieżowców.
  • World Porters Mall – centrum handlowe, w którym każde z 6 pięter przedstawia inny motyw. Jednego dnia możesz przenieść się z Hawajów do Anglii, a następnie zagrać w mini golfa.
  • Yokohama Landmark Tower – najwyższy budynek w Yokohamie. Znajduje się tutaj taras widokowy z ogrodem na dachu, a także centrum handlowe i hotel.
  • Yokohama Red Brick Warehouse – historyczny magazyn, przekształcony w centrum rozrywkowo-kulturalne. Takie japońskie centrum praskie Koneser (warszawocentryzm, wiem).
  • Shin-Yokohama Ramen Museum – możecie nie wierzyć, ale oprócz CupNoodles Museum, w Yokohamie można znaleźć jeszcze jedno muzeum ramenu. Działa ono głównie jako strefa gastronomiczna, w której można spróbować zup z całego Świata (ciekawe czy mają barszcz?).
Chinatown w Yokohama.
Chinatown w Yokohama.

Yokohama – informacje praktyczne

Jak dojechać do Yokohamy z Tokio?

Do Yokahamy możesz dojechać z Tokyo pociągiem, a przejazd nie powinien zająć więcej niż 30-40 minut w zależności od wybranej linii. Jeśli od razu wybierasz się do CupNoodles Museum, to konieczna będzie przesiadka.

Jeżeli nie posiadasz JR Pass, to najlepiej wskoczyć do pociągu linii Tokaido Line na stacji Tokyo Station lub Shinjuku. Po 30 minutach wylądujesz na stacji Yokohama Station, skąd linią Minatomirai Line dotrzesz do stacji Minatomirai station. Stamtąd dzieli Cię od muzeum jedynie 10 minut spacerkiem.

Za dojazd w dwie strony zapłaciliśmy 1072 yen od osoby.

Jeżeli posiadasz JR Pass, jedyną różnicą będzie wybór linii JR Yamanote Line na pierwszym odcinku trasy (z Tokyo Station do Yokohama Station).

Chinatown w Yokohama.
Chinatown w Yokohama.

Co musisz wiedzieć przed odwiedzeniem CupNoodles Museum?

  • Bilet wstępu do muzeum dla osoby dorosłej kosztuje 500 yen, dzieci wchodzą za darmo.
  • Jeżeli chcesz skorzystać z My CupNoodles Factory musisz pobrać w kasie dodatkowy bilet z numerem rezerwacji na konkretną godzinę. Następnie udać się na odpowiednie piętro i poczekać, aż Twój numer zostanie wyświetlony na tablicy. Później trzeba zakupić pusty kubek w automacie na miejscu (500 yen). Można płacić gotówką oraz kartą.
  • Słyszeliśmy pogłoski, że wejścia są limitowane i mogą być danego dnia wyprzedane. My dotarliśmy na miejsce około godziny 13:00 w tygodniu i nie było problemu z rezerwacją. Na swoją kolej czekaliśmy jedynie 30 minut, w tym czasie mogliśmy przejść się po muzeum.
  • Drugi oddział muzeum znajduje się w Osace. Jeżeli nie masz możliwości odwiedzenia Yokahamy, tam również możesz stworzyć własną zupkę.
Chinatown w Yokohama.
Chinatown w Yokohama.

Czy warto przyjechać na jeden dzień do Yokahamy?

Naszym skromnym zdaniem, zdecydowanie warto Yokohamę odwiedzić! Możliwość stworzenia własnego opakowania CupNoodles to jedno z najciekawszych doświadczeń, jakie spotkało nas w Japonii. Mój ozdobiony kubek stoi dumnie na szafce w domu i jest jedną z najlepszych pamiątek, jakie ze sobą przywiozłam (napisałabym najlepszą, ale to miano nosi wizytówka gejszy, którą otrzymałam w Kanazawie).

Nie wiedziałam w którym miejscu o tym napisać, ale mam też dodatkowy plus dla osób wege (a nawet wegan). W Family Mart niedaleko China Town w Yokohamie był wybór plant-based przekąsek, których nie widzieliśmy nigdzie indziej w Japonii. Wegańskie onigiri z łososiem i majonezem to najlepsza rzecz, jaką zjadłam w conbini!


Chcielibyście stworzyć własne danie instant? Powiedźcie, że nie tylko ja mam takie ambitne marzenia!


Wybierasz się do Japonii? Zobacz więcej!

Do Japonii na własną rękę pojechaliśmy w lipcu 2024. Przejechaliśmy kraj od Osaki do Tokio, chłonąc lokalną kulturę, smaki i niesamowitą atmosferę. Przygotowaliśmy cały cykl wpisów na temat kraju płynącego ramenem. Jeżeli wybierasz się do Japonii, sprawdź koniecznie pozostałe publikacje:

Udanego (i smacznego) odkrywania Świata!


Podziel się

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.